J. M. 29.11.2021 17:48

Szczęść Boże,
Mam problem z natrętnymi, bluźnierczymi myślami w postaci słów i/lub obrazów, które wprost obrażają Boga i pojawiają się gdy się modlę, wymawiam/czytam dane słowa lub patrzę na przedmioty poświęcone Bogu. Zwykle, gdy staram się ich pozbyć, powracają z jeszcze większą siłą, ale mam wątpliwości, czy gdy nie reaguję na nie w żaden sposób nie popełniam grzechu, bo może być to pewne przyzwolenie na ich obecność? Nie wiem też czy za każdym razem mam się z nich spowiadać. Oczywiście staram się przepraszać Boga, że się pojawiają, ale czasem nie jestem w stanie tyle razy przerywać modlitwy i często mnie one frustrują.

Odpowiedź:

Chyba lepiej byłoby porozmawiać ze spowiednikiem. W kwestii ewentualnej winy. Nie powinienem rozstrzygać takich spraw.

Generalnie: wobec natrętnych, niechcianych myśli należy zachować spokój. I najlepiej wtedy ze spokojem zając myśli czym innym. Rozumiem, kłopot w tym, że pojawiają się na modlitwie... W każdym razie ten spokój jest bardzo ważny, bo im bardziej człowiek się takich myśli boi i im gorliwiej stara się o nich nie myśleć, tym częściej przychodzą. Powód? Nie da się myśleć, żeby o czymś nie myśleć i o tym nie myśleć ;) Ot, nie sposób nie myśleć o koniu na wrotkach z kwiatkami w pysku, kiedy człowiek się koncentruje na tym, żeby o koniu na wrotkach z kwiatkami w pysku nie myśleć...

Gdzie granica między myślami chcianymi a niechcianymi... Nie w tym, że się pojawiają, że są, ale w ich akceptowaniu czy nie. Potrzeba ciągłego nastawienia serca "ja tego nie chcę". I jednoczesnego reagowania na nie bez paniki....  To trochę tak, jak w sytuacji, gdy ktoś znajdzie się niechcący na plaży nudystów. Chcąc z niej wyjść nie zamknie oczu, bo się przewróci. Trzeba spokojnej reakcji i tego wewnętrznego "nie będę patrzył pożądliwie".  niechcianymi myślami jest podobnie: są, nie da się wiele zrobić, ale ja ich nie chcę...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg