Katolik 25.11.2021 23:07
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Wiem, że moje spostrzeżenia nie mówią o wszystkich katolikach, ale zauważyłem, że wśród katolików, których znam, że zazwyczaj osoby żyjące płytką wiarą i niemoralnie się zachowujące przyjmują komunie na rękę.
Wymienię poglądy niektórych takich osób:
Osoba 1:
-Miłość do Boga nie jest najważniejsza
Osoba 2:
-Parady równości są dobre
-Wygłupianie się podczas śpiewania religijnych piosenek jest dobre
-Ubiór w kościele nie ma znaczenia
Osoba 3:
-Msza Święta jest nudna
-Staranie się o świętość jest głupie
-Wiara w horoskopy jest potrzebna
-Zemsta jest dobra
-Nieprzyzwoite żarty nie są złe
-Podniecające rozmowy nie są złe
Takich osób mogę podać jeszcze kilka.
Wiem, że Kościół dopuszcza 2 formy, ale z mojego doświadczenia wynika, że zazwyczaj osoby mało wierzące przyjmują komunię świętą na rękę. Czy nie jest w tym coś niepokojącego? Co odpowiadający o tym myśli?
No cóż... W parafii w której mieszkam prawie wszyscy przyjmują komunie na rękę. Wprost do ust czasem tacy, którzy chodząc podpierają się kulami - nie bardzo potrafią przyjąć Komunię do ręki. A czasem tacy, którzy... No, nie wiem, więc nie będę osądzał. W każdym razie nie widać, by cokolwiek utrudniało im przyjęcie Komunii na rękę.
W całym tym sporze istotne jest to, że Kościół dopuszcza obie formy. I co więcej, na początku pandemii, przynajmniej w mojej diecezji, pojawiło się zalecenie, by przyjmować Komunię na rękę. Mamy więc tych, którzy posłuszni Kościołowi przyjmują Komunię na rękę i tych, którzy nie patrząc na wyjątkowe okoliczności upierają się, że wiedzą lepiej niż Kościół....
Do tego dochodzi jeszcze inne rzecz: że ci pierwsi często starają się przestrzegać wszystkich zaleceń dotyczących zachowania w pandemii, drudzy uważają, że skoro są w domu Ojca i przyjmują Boga, to zakażenie im nie grozi. Piękna ufność w Boża opiekę? Powiedzmy. A może jednak wystawianie Boga na próbę? Tego zakazuje drugie przykazanie... Dlaczego angażować Boga w chronienie mnie przed zakażeniem, skoro do pewnego stopnia mogę ochronić się sam? Dlaczego liczyć, że nie zachoruję poważnie, skoro mógłbym się zaszczepić i zwiększyć prawdopodobieństwo, że nie zachoruję? Czy nie po to Bóg pozwolił człowiekowi wymyślić szczepionkę, żeby, jeśli jest taka możliwość, a nie ma poważniejszych przeciwwskazań, jednak z nich korzystać?
J.