Gość 19.10.2021 18:51
Czy to grzech jeśli rozmyślam, że zacznę żyć normalnie dopiero po śmierci rodziców (zwłaszcza mamy)? Jest bardzo dobrą, religijną osoba, ale mieszkanie w tym samym domu sprawia, że mnie męczy całe życie, nawet drobiazgami, jest przewrażliwiona i po iluś latach to już jest bardzo nieznośne. Nie jestem nawet psychicznie ani finansowo się wyprowadzić, czuję też, że to byłoby trudne, bo robiłaby problemy i tak by mnie straszyła ta przeprowadzką (jak wszystkim), że nie dałbym rady albo bym dał ale z niemalże zawałem serca. Niedawno sobie uświadomiłem, że naprawdę nie umiem chyba podejmować ważnych samodzielnych decyzji przez jej nadopiekuńczość. Nadopiekuńczość była potrzebna jak byłem dzieckiem (byłem wycofany itd.) ale teraz jestem już za stary na takie traktowanie. Jestem w klatce i nie wydostanę się niestety wcześniej niż przed jej odejściem. To okropne.
Nie, to nie grzech, Nie życzysz przecież matce śmierci tylko uważasz, ze dopiero ona rozwiąże Twój problem. Tyle że pewnie nie do końca tak będzie...
J.