Gość 03.10.2021 15:59
Mam wyrzuty sumienia. Jestem teraz w tragicznej sytuacji umarło mi dziecko i szukam w sobie czy to może być kara za moje grzechy. Otóż kiedyś miałam natrętne myśli to było kiedy miałam lat kilkanaście i tak myślę że może to nie były natretne myśli ale moje i przez to stało się teraz tak z moim dzieckiem. Otóż co mi wraca, że kiedyś pomyślałam by zrobić krzywdę babci wiem że tego nie chciałam bo kocham babcie i potem bardzo przeżywałam to że tak pomyślałam. Teraz co mi znowu wraca, że myślałam, że lepiej by było gdyby mamy koleżanki nie było, i ona już nie żyje i teraz myślę, że to moja wina. Raz jak widziałam takiego znajomego to myślam jak taki może żyć nie wiem czemu i on za kilka lat zmarł, moja koleżanka chorowała wspierałam ja bardzo psychicznie, ale raz pomyślałam, że po co pracuje jak może być ba l4 i zwolni etat w pracy, niestety koleżanka już nie żyje i myślę że to moja wina. Wspomagalam bardzo różne akcję charytatywne. Ale zwatpilam bo ci ludzie po jakimś czasie i tak umierali i teraz jak widzę chorego to myślę po co to wszystko jak i tak umrze, boję się tego wszystkiego, że ja im życzę tej śmierci, że oni umarli przez moje myśli i teraz umarło mi dziecko, bo to wróciło do mnie. Boję się że jestem złym człowiekiem i udaje dobrego na pozór A jestem zła.
Proszę przyjąć wyrazy współczucia...
Z tego co piszesz wynika, że zasadniczo chętnie pomagasz innym, angażujesz się po ich stronie, tylko czasem pomyślisz, że to może nie mieć sensu. Twoje czyny są więc dobre. I to bardzo ważne. Czasem jednak Twoje myśli... No właśnie: czy to złe myśli? Nie oceniłbym tego tak.
W jednym wypadu pomyślałaś, że mogłabyś zrobić krzywdę, ale tę myśl odrzuciłaś i bardzo jej żałowałaś, bo naprawę żadnej krzywdy dla babci nie chciałaś. Trudno tu mówić o grzechu: grzechem nie jest sama myśl, grzech musi być związany z aktem woli: tak tego chcę. A Ty tego nie chciałaś. W sprawie mamy koleżanki i chyba tez paru innych...To raczej przejaw pewnego realizmu. Śmierć jest jedyną pewną rzeczą, jaka człowieka w życiu spotyka. To, ze to widzisz, że z tej perspektywy patrzysz na to, co warto co nie warto i że czasem patrząc z tej perspektywy widzisz miałkość wszystkich starań nie jest wcale czymś złym. To realizm. A że pomyślałaś "po co taki żyje"... Przecież nie życzyłaś mu śmierci, tylko zastanawiałaś się nad pożytecznością jego życia. Warto podkreślić: nie życzyłaś innym śmierci...
Po drugie... Pisałem to już wielokrotnie, ale napisze jeszcze raz: ludzkie losy są w ręku Boga i nie zależą od tego, co pomyślimy. Nasze myśli nie są "zaklęciami". Żeby pragnienia się zrealizowały, trzeba coś zrobić, a nie tylko pomyśleć. Na pewno więc nie jest tak, że sprowadziłaś na owych ludzi nieszczęście. No właśnie: czy śmierć jest nieszczęściem? Bywa czasem wybawieniem. Ale Ty nie życzyłaś śmierci i nic nie zrobiłaś, by czyjąś śmierć przyspieszyć...
Po trzecie... Pomijając nawet kwestię, że Bóg nie bardzo za co miał się na Tobie mścić, to trzeba pamiętać, że Bóg mściwy nie jest. Dla grzeszników bywa baaaardzo cierpliwy, nie rzuca gromami na ich grzechy. Nie sądzę więc, by Ciebie karał za tak niewinne w sumie myśli...
Jeśli chcesz się poczuć lepiej, pomódl się za tych wszystkich, którym, jak Ci się wydaje, mogłaś kiedyś zaszkodzić, mogłaś pomyśleć o nich źle. Oddaj ich w opiekę Panu Bogu. Wyświadczysz im a ten sposób wielkie dobro. Zwłaszcza gdyby czekali w czyśćcu na modlitwę...
J.