Gość 21.08.2021 23:23

W którejś odpowiedzi Pan odpowiadający napisał, że można zabić w obronie własnej, ale to nie znaczy, że się powinno (albo że trzeba?). Przepraszam, jeśli przeinaczyłem, nie pamiętam w którym to było pytaniu i jaki kontekst.

1. Zabicie w obronie własnej - nie grzech. Ale czy lepiej, bardziej moralnie, czy też szlachetniej byłoby nie zabijać w obronie własnej i się poddać? Którą postawę bardziej Kościół zaleca (jeśli w ogóle którąś zaleca), czy też którą z nich uważa za bardziej słuszną, wzorcową albo taką bardziej doprowadzająca człowieka do świętości?

2. Z tego co rozumiem (ale może źle to rozumiem) walka kobiety aż do swojej śmierci, aby ocalić swoją czystość (groźba gwałtu) jest jak najbardziej godna pochwały (przykład błogosławionej Karoliny Kózkówny). Chwalebna bardziej niż brak tej walki do śmierci - przy czym brak walki nie jest niczym nagannym.
Natomiast gdyby kobieta zabiła nie siebie a napastnika, aby zachować (skutecznie) swoją czystość (nie zostać zgwałconą) to czy to jest postawa taka najbardziej uważana za wzór cnót?
W skrócie - które zachowanie jest bardziej święte: ochrona czystości zabijając napastnika czy niezabijanie napastnika, co doprowadza (lub ewidentnie może doprowadzić) do gwałtu?

3. Odnośnie do pytania drugiego: jak wygląda sytuacja mężczyzny w ww. sytuacji?
Mam wrażenie, że religijnie czystość mężczyzny jest inaczej postrzegana niż kobiety. Że jest jakby mniej ważna. Mam na myśli niezawiniony brak czystości - gwałt na mężczyźnie (przez kobietę lub innego mężczyznę).
Czy mogłaby wydarzyć się mężczyźnie analogiczna sytuacja jak w przypadku Karoliny Kózkównej? Że groziłby mu gwałt (nie wiem czy płeć napastnika ma tu znaczenie), ale walczył aż do swojej śmierci, udało mu się zachować czystość, a po śmierci zostaje błogoławionym, potem świętym?

Chcę tylko podkreślić, że to mnie nie spotkało, ale to nie jest żart z mojej strony (trzecie pytanie). Bo dla kogoś mogłoby to tak wyglądać, bo gwałt na mężczyźnie jest raczej postrzegany społecznie dosyć lekko, raczej w kontekście żartów.

Odpowiedź:

Teologia moralna pozwala bronić się bronić przed napastnikiem. Środkami współmiernymi do zagrożenia oczywiście. Nie ma zgodny na przykład na strzelanie do kogoś, kto wszedł do sadu, zerwał parę jabłek i ucieka. Gdy jednak według rozsądnego rozeznania grozi śmierć lub poważny uszczerbek na zdrowiu (np. groźba gwałtu), broniący się może nawet napastnika zabić.

Czy Kościół pozwala się nie bronić... No tak, można i tak. Z Karoliną Kózkowną przykład jednak o tyle jest chybiony, że to nie ona zadała śmierć oprawcy, ale on jej. Broniła się porzed gwałtem tak, że oprawca ją zabił. Nie zdołał się obronić. Obroniła swoją czystość, ale straciła życie.

Mężczyzna też oczywiście może się przed gwałtem bronić.

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg