Gość123 18.08.2021 12:18

Szczęść Boże!
Piszę, gdyż nie wiem co mam robić. Niedawno wróciłam z tygodniowych rekolekcji i wydaje mi się, że Bóg chce, żebym poszła do zakonu. Problem w tym, że ja tego nie czuję, przeraża mnie myśl o tym, jestem tym przytłoczona. Proszę o ukrycie dalszej części, w której przedstawię swoją sytuację. (...)

Rozpisałam się, przepraszam za chaotyczność, ale na prawdę nie wiem, co powinnam teraz zrobić. Co doradziłby mi Pan Odpowiadający w tej sytuacji?

Odpowiedź:

Bardzo podobała mi się rada, jakiej udzieliła pierwsza ze wspomnianych sióstr zakonnych. Jeśli zakon będzie Twoim powołaniem, to będziesz tego pragnęła. Może nie będzie to tylko radość i pokój, może będzie i niepewność, ale będziesz tego chciała. Myślę, że tak właśnie jest. Powołanie odczytuje się nie tyle przez znaki, jakie znajdujemy wokół nas, ile we własnym sercu. Muszę tego czegoś chcieć. Inaczej...

Inaczej to można być nieszczęśliwą zakonnicą czy nieszczęśliwym księdzem. A tacy ludzie raczej słabo wypełniają swoje obowiązki. Wszystko byłoby z musu, stawałoby się coraz większą męczarnią, siła rzeczy mogłyby się pojawiać myśli o zmarnowanym życiu... Nie, to byłoby bez większego sensu. Powołania można się bać, ale musi ono jakoś człowieka pociągać.

Co robić... Ha, łatwo mi w moim wieku radzić. Ale myślę, że trzeba poczekać. Spokojnie poczekać na rozwój sytuacji. W którą stronę to pójdzie - czy małżeństwa czy może obudzi się jednak pragnienie pójścia do zakonu.

I proszę się nie martwić. Najważniejsze w życiu jest kochać. Jeśli to robimy, to niezależnie od stanu w którym jesteśmy, wypełniamy swoje ludzkie powołanie. I najważniejsze Boże przykazanie.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg