Gość 12.07.2021 17:22
Szczęść Boże,
Uprzejmie prosiłabym o pomoc w rozeznaniu. Cierpię na PTSD, czyli związanie przez traumę na skutek wieloletniego znęcania się mojej matki nade mną (moja matka jest narcystycznym socjopatą). Częścią zaburzenia typu PTSD są powtarzające się ruminacje, flashbacki dot. traumatycznych przeżyć z przeszłości. Innymi słowy moje traumantyczne wspomnienia wracają z siłą, której nie jestem w stanie zatrzymać i mnie po prostu zalewają. To wyzwala we mnie ogromny gniew, wręcz wściekłość, która uwalnia się podczas tych nawracających się wspomnień. Wspomnienia to momenty, kiedy przypominam sobie gdy matka się nade mną znęca i jak czerpie z tego sadystyczną radość. W tamtym czasie nie mogłam wyrażać mojego gniewu i sprzeciwu (tj. gdy przekraczała moje granice i mnie krzywdziła), byłam za to karana.
Ale gniew i wściekłość to tylko jeden problem. W czasie tego gniewu zaczynam bardzo wulgarnie klnąć, wyzywać ją od różnych i złorzeczyć jej, a nawet życzyć jej śmierci. Kiedy kończy się flasback przestaję klnąć, wyzywać, życzyć jej wszystkiego najgorszego. Jestem wtedy też bardzo zmęczona. Nie lubię tych nachalnych myśli, obsesyjnego wracania do tamtych wydarzeń. One naprawdę bolą. Nie panuję nad tym. Gdy dam się porwać tej sile bólu, to wpadam wtedy w te wyzwiska, wularyzmy, złorzeczenia, życzenia jej śmierci itp. To przypomina rozpędzoną samoistnie maszynę. Będę tak długo klnąć aż wyjdzie ze mnie cały ten ból. Wtedy następuje spokój.
Czy w takiej sytuacji mogę przystępować do komunii świętej? Chciałabym, aby te flashbacki nie zmuszały mnie do takich ciężkich reakcji, wcale mi się to nie podoba. Kiedy odchodzą flasbacki, ja wcale nie klnę. Nie jestem agresywna. Nawet, gdy mnie ktoś mocno zdenerwuję potrafię się opanować. Nie mam chęci wtedy nikogo wyzywać. Kiedy pojawiają się flashbacki czuje się tak, jakbym się broniła przed wrogiem.
Często chodzę do spowiedzi. Jednakże jest mi wstyd chodzić do spowiedzi codziennie. A flashbacki mam codziennie. Nie zawsze dostaję łaskę, aby móc wytrzymać bez wylewającej się ich na zewnątrz przez cały dzień. Najdłużej udało mi się wytrzymać 4. dni. Najkrócej - 3 godziny.
Czy mam codziennie chodzić do spowiedzi?
Bóg zapłać za odpowiedź
To jest sprawa, którą lepiej omówić ze spowiednikiem. Poza sytuacjami oczywistymi nie chciałbym wchodzić w kwestię dobrowolności ludzkich czynów...
J.