Gość1234 09.07.2021 00:22

Szczęść Boże, mam pytanie bo mam dosyć poważne problemy, nie radzę sobie w budowaniu relacji z rówieśnikami przez co czuje się samotny, teraz w wakacje dosyć szczególnie, co rodzi w mnie nienawiść do samego siebie.
Od jakiegoś czasu proszę Boga bym rano się nie obudził, myślę sobie że lepiej gdyby mnie nie było, od podjęcia ostatecznego kroku chroni mnie chyba tylko lęk przed wiecznym cierpieniem i cierpienie bliskich. Czy jeśli działałem pod wpływem emocji i chęci wyrzucenia z siebie złego napięcia kierowania ku sobie auto agresji popełniłem grzech ciężki? To nie tak że nie chce żyć, po prostu ta sytuacja staje się do nie zniesienia, przez co boje się że nie wytrzymam tego i zrobię coś głupiego. Proszę o jakąś radę, co robić bo ja już niewiem..

Odpowiedź:

Hmm...  Nie bardzo wiem, co poradzić. Może to, żeby się nie przejmować nieumiejętnością budowania relacji. Bo jak człowiek myśli "nie umiem budować relacji, nie umiem budować relacji" to faktycznie może wszystko psuć. A jak się tym nie przejmuje, i po prostu jest - w relacjach bliższych czy tylko luźnych - to z czasem relacje same się zbudują. Może nie mam racji, ale... Może jednak tak jest?

Myślę, że nie warto na tej nieumiejętności się koncentrować. Warto wyjść na spacer, wietrzyć się, siąść na ławce, zachwycić się trawą, pośmiać z psa, który biega za rzucanym patykiem... Jak się jest wśród ludzi, to jakieś tam relacje wcześniej czy później się nawiązuje. Choćby całkiem luźne. Ale wszystko zaczyna się od luxnych relacji, dopiero potem się zacieśniają, prawda?

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg