Gość 06.04.2021 09:53


Czytając na tej stronie niektóre pytania kilka razy ktoś wspomniał o XXI wieku jako „czasach ostatecznych”, zresztą nie pierwszy raz się z tym spotykam. Przez ostatnich kilka lat napisano zarówno przez duchownych jak i osoby świeckie wiele książek tytułowanych właśnie nasz wiek jako „czasy ostateczne”. Jan Paweł II także używał takiego określenia. Nawet moja ciotka, która jest zakonnicą stwierdziła ostatnio że nadchodzi koniec. O co w tym wszystkim chodzi ? Dlaczego XXI wiek nazywany jest „czasem ostatecznym” skoro nikt tak naprawdę nie wie kiedy będzie koniec świata? Nie spotkałem się jeszcze aby poprzednie lata czy wieki określano w ten sposób a przecież były momenty na świecie gdzie znajdywaliśmy się w gorszym położeniu duchowym niż obecnie.

Odpowiedź:

Hm... Naprawdę żyjemy w czasach ostatecznych. Od dwóch tysięcy lat. Ciągle oczekujemy powtórnego przyjścia naszego zbawiciela, Jezusa Chrystusa. A czy teraźniejszość skłania do oceny, że Jego nadejście jest tuż tuż? W mojej ocenie nie bardziej niż przeszłość, w której też do wielu złych rzeczy dochodziło. Ludzkość nie wydaje mi się dziś zepsuta bardziej niż dawniej. Jedyne, co w naszym kręgu kulturowym wyraźnie daje się zauważyć, to pewna polaryzacja stanowisk: coraz więcej chrześcijan to chrześcijanie z wyboru i coraz więcej niewierzących, to nie ci, co zaniedbali życie religijne, ale też dokonali wyboru...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg