Gość 13.02.2021 16:42
Sczęść Bożę. Mam problem z którym nie umiem sobie duchowo poradzić. Jest wiele teraz orędzi mówiących o nadchodzącym prześwietleniu dusz. Boję się że moja rodzina może zostać potępiona. Są oni dobrymi ludźmi, pomagają innym ale ich wiara jest taka słaba, w tym i mojego męża. Nie bardzo chcą wierzyć w to co ma nadejść. Ostatnio na jednej ze stron zakonu przeczytałam coś takiego odnośnie prześwietlenia dusz: "Sąd Ostateczny będzie miał 3 fazy: prześwietlenie sumień, trzy dni ciemności oraz (już na samym końcu świata) osądzenie i zabranie z ziemi wtedy żyjących – jednych do Nieba, a drugich do piekła (Czyśćca już nie będzie).
Pierwsze dwie fazy Sądu będą miały dla niektórych – dla tych, którzy zechcą – charakter poprawczy. Aby tak się stało, muszą się do tych wydarzeń dobrze duchowo przygotować. Od tego przygotowania zależy zarówno przebieg sądu szczegółowego nad nimi – identycznego jak ten po śmierci, tyle że bez śmierci – jak też duchowe oczyszczenie i przemiana pod koniec trzech dni ciemności. Będą mieli szansę znaleźć się w odnowionym świecie, który jako wielką niespodziankę przygotowuje dla nich Bóg.
Pozostali ludzie to idący na wieczne potępienie. Będą oni należeć do dwóch kategorii: jedni nie zechcą się nawrócić i od razu zdecydowanie odrzucą Boga i Jego miłość, a drudzy to ci, którzy wciąż odkładali pokutę i nawrócenie na później i nie zdążyli wprowadzić jej w życie. Biada tym drugim, gdyż, jak to ktoś powiedział, włosy będą sobie wyrywać z rozpaczy, że się nie nawrócili, gdy było to możliwe, a nawet łatwe. Gdy nadejdzie apokaliptyczne „pierwsze Biada”, a po nim następne, opanuje ich serca trwoga oraz pochłonie ich krzątanina wokół tego, by zapewnić przetrwanie sobie i swoim bliskim. Jak w tych warunkach dokonać obrachunku ze swoim życiem i przygotować się do dobrej spowiedzi? Na to jest czas tylko teraz, gdy dostępni są kapłani. Do rozumiejących to kieruję niniejszą zachętę oraz przemyślenia. W oparciu o nie mogą przygotować się do spowiedzi z całego życia."
Czy to oznacza, że jak ktoś nie skorzysta z generalnej spowiedzi to od razu trafi do piekła? Wiem że moja rodzina nie bardzo w to uwierzy i nie każdy z nich zechce dokonać takiej generalnej spowiedzi zwłaszcza że są przyzwyczajeni do spowiedzi jak dla mnie świętokradczych, sama długo w takiej tkwiłam. Wprawdzie spowiadają się ale są to spowiedzi szybkie. Trudno jest mi sobie wyobrazić aby moja rodzina mogła trafić do piekła bo naprawdę nie są złymi ludźmi. Zresztą idąc takim tokiem myslenia to 80 % społeczeństwa musiałoby od razu pójść do piekła, gdyż u większości społeczeństwa tak własnie wygląda spowieź - szybko. Bardzo boje się o dusze moich rodzin. Prodzę niech ksiądz mi pomoże. Jak mam to wszystko rozumieć. Zaczynam już popadać w obsesję a boje się że niedługo także w depresje. Bo już od kilku tygodni nie odczuwam radości a jedynie strach .
Nie jestem księdzem...
Kościół zawsze wzywał i ciągle wzywa do nawrócenia. I miejmy nadzieje, zawsze będzie doń wzywać. Uczy też, że po śmierci czekają nas dwa sądy, (które być może nawet w sensie czasowym będą jednym) - szczegółowy i ostateczny. Ten pierwszy, z naszych osobistych grzechów, ten drugi będzie raczej taką formą uroczystego ogłoszenia wyroku; pokazania skutków dobra i zła. Jednak nie wiemy jak w szczegółach będzie to wyglądać. Pisanie że tak czy inaczej jest nie jest zgodne z nauczaniem Kościoła... Być może autor posłużył się tu czyjąś mistyczną wizją, ale, powtórzmy, Kościół nie naucza o szczegółach, że będzie to tak czy inaczej wyglądało.
Co do spowiedzi...Sąd zawsze należy do Boga, który najlepiej zna ludzkie serca. Nie można więc zbawienia człowiek uzależniać tylko i wyłącznie od tego, czy się spowiadał czy nie. Owszem, przyjmowanie sakramentu pokuty o czymś tu świadczy; Bóg naprawdę odpuszcza nasze grzechy. Ale nie znaczy, że w konkretnej sytuacji nie może przebaczyć i takiemu, który z różnych powodów przed śmiercią się nie wyspowiadał.
To ogólnie. A spowiedź generalna... Ktoś, kto pisze, ze jest koniecznie potrzebna chyba nie wierzy w to, że człowiek zawsze dobrze się spowiada. Bo zdarzają się spowiedzi lepsze i gorsze. No i z żalem za grzechy może różnie bywać. Ale zakładanie, że człowiek na pewno kiedyś tam nie żałował i powinien pójść do spowiedzi generalnej to tak naprawdę stawanie znaku ponad Bogiem. Nie rytuał jest przecież na pierwszym miejscu, ale Bóg, który przebacza. Sakramenty to nie znany z niektórych innych religii młynek modlitewny: jak się zakręci, to modlitwa popłynie do nieba, jak się nie zakręci - nie ma modlitwy. To nie jest tak, ze jak raz ktoś nie dość za grzech żałował, to już bez spowiedzi generalnej pójdzie do piekła. Owszem, gdyby taił grzech, to już szybciej. Ale że nie dość żałował? Że w tym była jakaś ułomność, zbytnie przywiązanie do grzechu? Sąd należy do Boga. Trudno myśleć, że Bóg kogoś, kto mając 17 lat źle się wyspowiadał, a potem, nieświadom tego, szczerze szedł za Bogiem i umarł w wieku 73 lat pośle do piekła z powodu tej spowiedzi sprzed 56 lat.
Zasada jest taka: spowiedź generalna jest konieczna, jeśli ktoś ma świadomość, że naprawdę źle się spowiadał, np tając grzechy. Może być wskazana, jeśli ktoś ma wątpliwości. Ale może być też szkodliwa, kiedy jest wyrazem niewiary w Boże miłosierdzie; wynika z przekonania, że Bóg zawsze mieć będzie pretensje, więc na wszelki wypadek spowiadajmy się zawsze od początku. Bóg nie jest bezduszną maszyną, którą żeby "zadowolić", sprawić odpuszczenie grzechów, trzeba w doskonały sposób spełnić potrzebne do tego procedury. Bóg jest osobą. I w nas też widzi osoby...
Warto modlić się łaskę nawrócenia dla bliskich, ale nie trzeba obawiać się, że za drobiazgi trafią do piekła. Albo za to, że nie odbyli spowiedzi generalnej...
J.