Gość 12.12.2020 07:33
Czytałam kiedys artykuł, z którego wynikało że dzieci wychowywane przez pary homoseksualne nie różnią się niczym od dzieci wychowywanych przez pary hetero i że lesbijki są najlepszymi matkami, bo dają dużo tolerancji dzieciom. Nie za bardzo w to wierzyłam, ale może faktycznie tak jest to zagrożenie nie jest aż tak duże? Zastanawiam się bo swego czasu w Kościele dużo mówiło się o adopcji dzieci przez LGBT. I z jednej strony rozumiem te obawy, ale z drugiej strony skoro nauka ich nie potwierdza to czy może my katolicy za bardzo się boimy? Jak to jest?
Źle, dobrze nie zależy tylko od starań. Wychowanie to proces, w którym liczy się osobowość. Wychowywany, wychowywana przez dwie homoseksualne kobiety nie ma wzorców męskich. Podobnie ktoś, kogo wychowują dwaj mężczyźni.
Można oczywiście zastanawiać się, czy normę powinniśmy traktować wąsko czy normą nie powinny się stać związki homoseksualne. Tyle że nie sposób nie zauważyć, że takie związki nigdy nie mają własnych dzieci. Wychowują dzieci cudze, ewentualnie w połowie cudze. O ile rodziny adopcyjne, zastępcze właśnie zastępują rodziców, to w tym wypadku niczego się nie zastępuje. Dziecko staje się towarem, które się należy, bo są parą. Bez oglądania się na dobro dziecka. Aż strach pomyśleć,do czego wzrost "zapotrzebowania" na dzieci mógłby doprowadzić...
J.