Gość 12.09.2020 00:04

Czy osoba podejrzewająca u siebie koronawirusa, a która jeszcze nie zrobiła testu wychodzi, np. do sklepu, na spacer popełnia grzech ciężki gdyby potwierdziło się, że ma koronawirusa?
Czy otrzyma rozgrzeszenie?

Odpowiedź:

Właściwie to nie ma znaczenia co wykaże test. Liczy się czas podejmowania decyzji....

Wydaje mi się, że to trochę zależy od czego innego.  Po pierwsze od wielości owego podejrzenia. Jeśli się miało dłuższy kontakt z osobą zakażoną, to prawdopodobieństwo jest większe, niż gdy nic człowiekowi na ten temat nie wiadomo. Objawy - też zależy jakie. Jeśli nie ma tej wysokiej gorączki, kaszlu, duszności, utraty węchu i smaku, a jedynie np. zmęczenie czy czy ból gardła, to wcale nie tak znowu mocno prawdopodobne, że się ma koronawirusa.

Po drugie, zwróciłbym uwagę co się wtedy konkretnie robi. Samotny spacer? Może jeszcze zależy czy w tłumie czy gdziś, gdzie prawie nikogo nie ma. Ale nie uznałbym tego za wielkie narażenie bliźnich na zakażenie. Co innego byłoby udać się np. na wielogodzinną posiadę rodzinną. Sklep? Różnie w sklepach bywa. Bywa tłoczno, bywa pustawo. Jak się ma maseczkę, a ekspedientki są chronione pleksą, a do tego jeszcze odległość ze dwa metry, to też trudno mówić o poważnym narażeniu na zakażenie...

Czy tego grzech ciężki? Trudno by mi to było jednoznacznie wyważyć. Zasada powinna być taka: im mocniej podejrzewam, że z moim zdrowiem coś nie tak, tym bardziej powinienem uważać. A na pewno, gdy już wiem o zakażeniu, nie powinienem w najmniejszym stopniu niepotrzebnie narażać innych. Niepotrzebnie, bo nie mówię o koniecznych badaniach u lekarza, który wie o zakażeniu czy innych, podobnych sytuacjach, które mogą się zdarzyć...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg