Gość 10.07.2020 00:21
Proszę o pomoc. Zostanę chrzestną ponieważ szkoda mi dziecka - więc zgodziłam się. O chrzest poprosiła mnie babcia, a nie rodzice. To ona zabrała matkę dziecka i poszła do księdza - jej syn (ojciec dziecka) nie poszedł. Dziecko ma już prawie 6 lat. Rodzice żyją w związku niesakramentalnym, do kościoła nie chodzą. Podstawowym obowiązkiem chrzestnej jest wspieranie w religijnym wychowaniu dziecka. I w związku z tym będę wdzięczna za odpowiedź: na ten moment wydaje mi się że w takiej sytuacji nie będę miała realnego wpływu na wychowanie w wierze tego dziecka. Czy wskutek tego zaciągam winę i grzech? Czy modlitwa za to dziecko wystarczy? Ewentualnie jakieś prezenty typu obrazek z Aniołem Stróżem, Biblia, medlaik itp.? Jak w takim przypadku powinno wyglądać pełnienie funkcji chrzestnego? Bóg Zapłać
Modlitwa i bycie świadkiem wiary - to chyba najważniejsze, co może zrobić chrzestny w każdej sytuacji. Modlitwa - wiadomo. To bycie świadkiem wiary będzie polegało na gotowości rozmowy z dorastającym dzieckiem, kiedy nadarzy się okazja, kiedy będzie pytać. Nie chodzi o nachalne narzucanie się, ale bycie gotowym wspomóc. Więc te prezenty, to chyba jak najbardziej. Bo będą budzeniem zainteresowania sprawami wiary.
Nie znam rodziny, o której Pani pisze. Nie wiem dlaczego ojciec jest tak a nie inaczej nastawiony nie wiem, czy albo dlaczego matka nie reaguje bardziej stanowczo i trzeba było interwencji babci. Wydaje mi się więc, że tak tak napisałem - wystarczy. I proszę się nie bać grzechu. Tu chodzi raczej o szukanie dobra, nie unikanie grzechu. A modlitwa za to dziecko, nawet gdyby reszta się nie udała, to na pewno wielkie dobro...
J.