Gość 09.07.2020 15:56
Czy narzekanie na własne miasto np. że nie ma kina to grzech. Czy bycie niezadowolonym z miasta w którym się mieszka to grzech?
Czy bycie dziennikarką /reporterką to grzech, bo przecież mówi się czasem złe rzeczy o kimś itd.?
Czy posiadanie świadectwa szkolnego z nieuczcie zdobytymi ocenami to grzech? Składane jest ono potem do przyszłej szkoły i te nieuczciwe wysokie oceny mogą pomóc w dostaniu sie do tej szkoly - czy któreś z wymienionych elementów to grzech??
Pozdrawiam
1. Nie widziałbym tu grzechu. Ogólnie rzecz biorąc narzekanie grzechem nie jest. Tylko że jak ktoś za dużo narzeka, dla otoczenia staje się męczący. No i można w tym narzekaniu przesadzić też przez wydawanie niesprawiedliwych sądów na temat konkretnych osób...
2. Dziennikarz nie musi źle pisać o innych. A jeśli już to robi, może być w tym jakiś ważny interes społeczny. Np. pisanie o jakichś nieprawidłowościach, nieuczciwości itd itp. Jeśli robi to tylko dla sensacji, wzrostu poczytności pisma, a nie ma w tym społecznego interesu, można mówić o grzechu....
Na przykład jeśli w miejscowości X jest urzędnik, który tak ustawia przetargi, by wygrywali jego znajomi, a potem dzielą się zyskiem, to pisanie o tym leży w interesie społeczeństwa. Oczywiście jeśli to prawda, a nie tylko plotki. Dziennikarz powinien przed napisaniem dokładniej zbadać sprawę. Ale już np. pisanie o tym, że burmistrz ma kochankę nie ma istotnego znaczenia dla społeczeństwa. I takich spraw dziennikarz nie powinien wyciągać...
3. A w tej lepszej szkole lepszą łopatą nakładą do głowy?
Jestem przeciwnikiem dzielenia szkół na lepsze i gorsze. Prawda jest taka, że w danej szkole zgromadzono zdolniejszych uczniów, a w innej mniej zdolnych. Czasem gdzieś jest świetny nauczyciel. Ale niekoniecznie w tych uważanych za dobre. Bo np. jeśli do renomowanej szkoły przychodzi uczeń z piątkami, a tam ma trójki czy nawet przychodzi mu się ze szkołą pożegnać, to czy jest to dobra szkoła? Moim zdaniem o niebo lepszą z lepszymi nauczycielami jest ta, do której przychodzą uczniowie ze średnią ocen 2,5, a potem ci uczniowie zdają maturę. Nie osiągnięcia uczniów się liczą, ale progres, prawda? Co za sztuka być nauczycielem ludzi, których do nauki zachęcać nie trzeba?
To po pierwsze. A po drugie uważam, że ze szkolnych ocen niepotrzebnie zrobiono miernik wartości człowieka. Nawet nie zdolności, osiąganych wyników, ale wartości człowieka. Nie przykładałbym do ocen na świadectwie aż tak wielkie wagi. Uważam, że to jest chore.
I dlatego większe zło widzę w funkcjonowaniu chorego układu, w którym mowa jest o gorszych i lepszych szkołach,a w ocenach miernik wartości człowieka niż w tym, że ktoś "nieuczciwie zdobył oceny". Pewnie chodzi o ściąganie. To ten układ sprawia, że ściągnie może przynosić jakieś profity... Ocena na świadectwie nie powinna mieć aż takiego znaczenia, jakiego się jej dziś przypisuje.
J.