Gość 15.06.2020 23:37

Czy jeśli daję odpisywać kolegom/koleżankom na sprawdzianach, to jest to grzech?
Absolutnie nie chcę się tu chwalić, jedynie chciałabym przedstawić jak wygląda moja sytuacja.
Jestem uczennicą liceum. Od zawsze uczyłam się bardzo dobrze, we wszystkich klasach byłam tą z najwyższą średnią w klasie. Od dziecka moja samoocena była również na dosyć niskim poziomie, zawsze byłam nieśmiała, zagubiona i zakompleksiona.
Często spotykam się z wyzwiskami, obmawianiem za plecami, odrzuceniem z powodu tego, jak dużo czasu spędzam nad książakami i jak dużą wiedzę mam, czy chwilowym podlizywaniem się i słodzeniem mi, by uzyskać korzyści. Nigdy nie miałam zbyt wiele koleżanek, mogę powiedzieć, że nigdy nie miałam tej takiej "swojej koleżanki", której mogłabym się zawsze trzymać, nie byłam tą "lubianą" w klasie i to wszystko mnie bardzo bolało. Niestety duża część z tego, co działo się w moim dzieciństwie pozostała do dziś.
Aby uniknąć całkowitego odrzucenia, wyśmiania, uzyskania opinii "skąpca" i tym podobnych, często podpowiadam rówieśnikom z klasy na testach itd. Również często, rozmawiając z koleżankami kłamię, że robiłam to i to, oglądałam taki i taki filmik na YouTube, pomagałam w tym i tym mamie, a tak naprawdę w tym czasie siedziałam nad książkami i pracowałam na dobre oceny. Kłamię, by nikt nie dowiedział się, ile faktycznie na to czasu poświęcam, bo mam wrażenie, że w przeciwnym razie zostałabym w pewnym sensie "zniszczona". Bardzo boli mnie i brzydzi mnie to kłamstwo, lecz poniekąd nie mam wyboru.

Odpowiedź:

Kłamstwo, które nikogo nie krzywdzi, a które jest formą obrony przed niesprawiedliwością, trudno uznać za wielkie zło. Fatalnie, że otoczenie tak Cię traktuje. To, że nie chcesz jakieś konfrontacji z otoczeniem na szersza skalę jest zrozumiałe...

Nie bardzo wiem, jak tej sytuacji zaradzić. Piszesz, że jesteś nieśmiała, zagubiona i zakompleksiona. Piszesz, że koleżanki też - takie sobie. Ale też piszesz o jakiejś nadziei. Duża część tego, co było w dzieciństwie pozostała, ale jakiejś części - z tego wychodzi - już nie ma. Jest trochę lepiej...

Jak napisałem, nie bardzo wiem jak Cię z tego wszystkiego wydobyć. "Nieśmiała, zagubiona i zakompleksiona" nie zaczniesz nagle być przebojowa. Choć i takie przemiany się zdarzają...

Myślę o mojej koleżance z klasy. Też była najlepsza. Nie wiem jak nas, chłopaków odbierała. Może niektóre żarty bolały ją bardziej, niż zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Jak pewnie połowę dziewcząt w klasie, choć właściwie nic takiego nie robiliśmy: staraliśmy się być dżentelmenami. I właściwie lubiliśmy tę naszą koleżankę, choć jakichś bardziej zażyłych kontaktów nie było. Odpisywać raczej nie dawała, ale wytłumaczyć na przerwie - czemu nie? BYłą członkiem naszej klasowej grupy. Akceptowaliśmy ją jaka była...

Myślę, że z Tobą może być podobnie. Z czasem będziesz pewnie w klasie coraz bardziej akceptowana. Nie próbuj się zmieniać, podlizywać klasie. To nic nie da. Bądź sobą. Możesz się na tym sparzyć, ale też wiem, że często otoczenie z czasem do takich ludzi, którzy mają kręgosłup, nabiera szacunku, nawet kiedy są inni...

A że obmawiają... Myślę, że to z zazdrości. I spójrz na to nieco inaczej: patrz, tylu ludzi, żeby inni o nich mówili - dobrze czy źle - robi różne głupie rzeczy. Tobie się udaje, bo jesteś na językach wielu, a nic złego robić nie musisz :) Niechcący zostałaś gwiazdą :)

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg