MBTM 13.06.2020 22:13
Szczęść Boże,
Temat który chciałem poruszyć jest złożony. Czytając fragment Pisma Świętego w którym Jezus mówi że są trzy sytuacje w których ludzie zostają sami, zastanawiam się nad jednym. Wiadomo "są bezżenni, którzy tacy zostali na chwałę Królestwa" zrozumiałe, są bezżenni którzy urodzili się niezdolnymi do małżeństwa, zrozumiałe, ale co oznacza i jak stwierdzić czy jestem w takim położeniu, kiedy mówimy o tych trzecich, "ludzie uczynili ich niezdolnymi". Niejednokrotnie o tym myślę, ,nigdy nie byłem w żadnej relacji z kobietą, powody pomińmy, ale można śmiało powiedzieć że "inni o ile nie uczynili mnie, to przynajmniej mocno na to wpłynęli że jestem sam od zawsze". Dodatkowo po tylu latach całkowitej samotności nie czuję bym był w stanie stworzyć związek. Co powinienem tak naprawdę zrobić?, powołania, odpowiedniej wiary czy wiedzy by zostać kapłanem nie mam, powołania do małżeństwa nie mam, myśląc o swoim życiu czuję jakbym stał w pustym pomieszczeniu nie wiedząc po co. Nigdy pieniądze,sława, czy inne marności mnie nie pociągały, nie rozumiem ludzi którzy swoje życie tracą goniąc za pieniądzem. Czy istnieje coś takiego jak powołanie do "pomocy innym"?. Od dziecka pamiętam że zafascynowała mnie postać Św. Marcina który oddał płaszcz bezdomnemu, pamiętam, a miałem wtedy może 10-12 lat jak mnie ta postać zafascynowała. Do dziś widzę jak jako dzieciak klęczę i czytam tę książeczkę jako modlitwę, i poczułem wtedy jakbym stał w jasności, piękne uczucie. Od zawsze później czułem i potrzebę i niezmierną radość z pomagania innym. Jak po latach modliłem się o zrozumienie co jest moim powołaniem, przyszła mi myśl o pomaganiu ludziom. Czy to może być moje powołanie, i temu powinienem się oddać?. Czy Bóg może chcieć takiego powołania od człowieka?. Czy może po prostu uciekam od małżeństwa ze względu na przeszłość, i powinienem coś zrobić ze sobą, by jednak się ożenić, bo jednak jest napisane, "Nie jest dobrze by mężczyzna był sam" jak mówi sam Bóg w Księdze Rodzaju. Wiem nikt za mnie nie odpowie na to pytanie, ale może mi odpowiedź pomoże w podjęciu decyzji ;-). Z góry dziękuję :).
Spokojnie. Kto nie czuje się powołanym do małżeństwa, kto nie czuje się jako małżonek czy rodzic, wcale małżeństwa zawierać nie musi. Alternatywą nie jest wtedy wcale zakon czy kapłaństwo. Można żyć w świecie jako osoba samotna.
Takie życie to często tez okazja do czynienia dobra. Można się zaangażować w jakieś dobre dzieło, pomagać innym. Człowiek ma po prostu więcej czasu. Ale nie jest to jakiś moralny wymóg. Często zresztą i tak głównym zaangażowaniem człowieka w budowanie dobra jest praca zawodowa. Praca na roli, wypiekanie chleba, praca kierowcy wożącego towary, praca sprzątaczki czy zajmującego się wywożeniem śmieci, praca lekarza, nauczyciela, urzędnika to podobnie jak prawie wszystkie inne prace społeczeństwu potrzebne. Myślę, że wyjątkiem od tej zasady są tylko takie zawody, jak np. bycie płatnym mordercą czy prostytucja...
J.