AB 13.06.2020 12:02
Moje pytanie jest trochę może dziwne... otóż
1.miałam problem/sprawę/intencje i chciałam porozmawiać z Jezusem. Poszłam do Łagiewnik i wrzuciłam prośbę o rozwiązanie sprawy dot.moich kontaktów z pewną osoba.
I tu zaczyna się problem... nie wiem czy zamiast prośby nie napisałam ślubowania, ze nigdy już nie skontaktuję się z ta osobą. Dodam, że dzień wcześniej też wrzucałam podobna prośbę ale wtedy zrobiłam zdjęcie i wiem, ze to była prośba. Teraz nie zrobiłam zdjęcia i mnie zaczęły męczyć wątpliwości.
2.Bywa, ze "atakują " mnie myśli dot. ślubowania, i ze muszę się wyrzekać czegoś tam do końca życia. Nie chce tych myśli, ale boje się że może przez chwile, chciałam, bo jakoś uznałam, że powinnam, że trzeba się wyrzekać dla Boga, ze właśnie dlatego, ze coś lubię bądź chce to mszę się wyrzekać, ślubować te wyrzeczenia. Gdy mnie "dorywa" staram się to ignorować. Kiedyś , dawno temu byłam u księdza psychologa i on mi powiedział, ze nie złożyłam, żadnych przyrzeczeń. Ale łatwo powiedzieć.
3. Jak czytam w internecie to się okazuje, ze nawet w myślach można ślub złożyć Bogu. No i własnie ostatnio,, w nocy czytałam coś o małżeństwach niesakramentalnych i tym, ze czasem są to "białe małżeństwa", bo chcą być w zgodzie z Kościołem. No spojrzałam na sprawę "białego małżeństwa" i okazało sie ze takie tez ślubowania robią małżonkowie sakramentalni. No i tu też za chwile jakieś myśli, nawet nie wiem precyzyjnie co, ale już nie wiedziałam, czy tez przez chwilę , w nocy, leząc w łóżku i czytając to nie pomyślałam, ze coś takiego ślubuję. I mnie zmroziło, bo to ostatnia rzecz jakiej bym chciała ! I teraz mnie meczy, ze to był prywatny ślub czystości.
Wiele lat mnie to męczy, już do dawna wiem, że nie chcę żadnych ślubowań, boję się tego a tu ciągle takie sprawy. Chce żyć normalnie, wg, przykazań bez dodatkowych zobowiązań.
Ten ksiądz psycholog miał rację. Jeśli tylko tak te twoje "śluby" wyglądały, to nigdy żadnego tak naprawdę nie złożyłaś. Owszem, można złożyć Bogu ślub w myślach. Ale kluczem jest tu akt woli: chcę złożyć Bogu obietnicę, chcę złożyć Bogu ślub. U ciebie to wszystko są natrętne myśli. Niechciane myśli. To gdzie tu akt woli? To, że przez trzy sekundy wydawało Ci się, że chcesz?
Zwróć uwagę, że Kościół bardzo na to "chcę" zwraca uwagę. Małżeństwo poprzedza dostarczenie odpowiednich dokumentów, spisanie protokołu, nauki przedślubne. To nie jest "tak", które zrodziło się jednego romantycznego wieczoru. To "tak" jest poprzedzone co najmniej paroma miesiącami przygotowania do te decyzji. Podobnie jest ze ślubami zakonnymi czy publicznymi ślubami czystości (dziewice konsekrowane). Zanim się je złoży, mijają lata. Bo ślub, żeby był godziwi złożony, musi być przemyślany. Wtedy jest ważny. A jakie to przemyślenie, jeśli tylko "naszły Cię myśli" i przez chwilę wydawało Ci si, ze chcesz złożyć ślub? Gdybyś była Bogiem potraktowałabyś coś takiego na serio? Potraktowałabyś jako obietnicę małżeństwa, gdyby chłopak coś takiego bąknął, ale oficjalnie Ci się nie oświadczył, nie dał pierścionka? A zwłaszcza gdyby zaraz zaczął się z tego wycofywać?
Dla Boga takie coś na pewno nie jest żadnym ślubem. Bo jest nieprzemyślane.
Rada: ustal z Panem Bogiem na modlitwie coś takiego. "Panie Boże, ważne niech będą w Twoich oczach tylko te śluby (prócz małżeńskiego) , które złoże w następujący sposób:
1. Najpierw przez 10 minut będę czytała Pismo Święte
2. Potem odmówię na głos modlitwę Ojcze nasz
3. Potem odmówię na głos modlitwę Zdrowaś Maryjo
4. I potem złożę ten ślub.
Po prostu coś takiego Bogu powiedz. Wszystko co zrobisz inaczej, z całą pewnością nie zostanie potraktowane przez Boga jako prawdziwy ślub.
J.