Tomkris 07.05.2020 02:08
Podobno dojrzaly czlowiek ma rozne cechy czyli: nie szuka samopotwierdzenia u innych osob, umie podejmowac decyzje, umie przyznac sie do bledow itp. Podobno jesli ktos nawet nie osiagnie tych cech w sposob doskonaly to i tak jesli zawrze zwiazek malrzenski to jego malzenstwo jest wazne. Tylko gdzie jest ta granica ze ktos sie stara za malo zeby malrzenstwo bylo wazne a kiedy sie stara wystarczajaco i odnosi sukcesy. Podobno wiekszosc malzenstw jest waznych tak? To jak mozna wytlumaczyc ze prawie kazdy facet po kilkunastu
latach malzenstwa albo nawet wczesniej ucieka w obowiazki zawodowe zostawiajac wszystko na glowie zony lub alkochol albo nawet kobiety itp. i powiedziec ze takie malzenstwo jest wazne? Czy jesli ktos do konca zycia nie wyzbedzie sie w zanczy sposob szukania samopotwiedzenia swojej meskosci u np. swojej zony lub w sprawach zawodowych lub innych to znaczy ze jego malzenstwo jest nie wazne?
Ojejku... To temat rzeka. Ale czy nie przesadzasz z tą niezdolnością do zawarcia do związku małżeńskiego z powodu pragnienia realizowania się w pracy
czy wśród znajomych? Czy takie zachowania faktycznie utrudnia budowanie rodziny? Przepraszam, ale to takie naiwnobabskie myślenie.
Czemu babskie? Bo dotyczy głownie kobiet. Mężczyzn najczęściej o tyle, o ile ich kobiety im to wmówiły. Chodzi o bliskość w małżeństwie. To nie jest tak, ze w małżeństwie trzeba stracić swoją osobowość, roztopić się w "my". To naiwne i nawet dla związku niebezpieczne. Bo żona, mąż pokochali nie to rozlazłe "my", ale mocne, mające swoja wizję życia "ty". I jeśli to "ty" gdzieś się gubi, to co właściwie kochać?
W małżeństwie istnieją dwa niebezpieczeństwa: bycia od siebie zbyt daleko, ale i bycia zbyt blisko siebie. To bycie zbyt blisko to np. takie domaganie się,by wszystko zawsze robić razem. A niby czemu? Jeśli np. mąż lubi przejażdżkę na rowerze, a żona nie lubi, to czemu jedno czy drugie ma teraz przyjmować styl bycia drugiego? Jasne, gdy umówiliśmy się, ze idziemy do kina wybranie się na rower jest nie fair. Ale równie nie fair jest wymyślanie, co byśmy mogli zrobić razem , byle tylko mąż nie poszedł na rower. Albo jeszcze gorzej, co to koniecznie mąż musi zrobić teraz, natychmiast, mimo że wcześniej nie było o tym mowy, byle tylko na ten rower nie poszedł.
W małżeństwie ciągle są po prostu dwie osoby: mąż i żona. Gdy są od siebie zbyt daleko - wieje chłodem. Ale gdy domagają się zbytniej bliskości - ranią się nawzajem.... Szczęśliwe jest to małżeństwo, które potrafi zachować zdrowy dystans: ani nie za daleko, ani nie za blisko.
J.