Zakłopotany 03.05.2020 22:51

Szczęść Boże,

mam takie pytanie, mianowicie wynika ono z tego, że moja wiara opiera się niestety bardziej na strachu przed karą niż na miłości, staram się z tym walczyć, ale nie jest to łatwe. Mianowicie chciałbym zacząć od lekkiego opisania co mnie dręczy. Moja Mama ostatnio miała bardzo ciężki tydzień, ja z racji tego, że jest pandemia, siedzę w domu i nic nie robię. Byłem tak bardzo pochłonięty swoimi sprawami i lenistwem, że za bardzo jej nie pomagałem. Zasmuciło mnie to, więc postanowiłem, że może to jest dobry moment, aby się umartwić. Polegałoby to na tym, że przez dzień nie poświęcałbym czasu swojemu hobby. Przez ostatnie lata robiłem to prawie zawsze, kiedy uważałem, że zrobiłem coś złego, niestety ostatnio mam z tym coraz większy problem. Zadośćuczynienie w ten sposób mnie bardzo męczy, podupadłem też na modlitwie. Pomodliłem się za Mamę, pobłogosławiłem. Natomiast mam taki wewnętrzny strach, że Bóg mnie ukarze za to, że nie jestem w stanie wykonać tej pokuty. Że za każdy dzień zwłoki, będę musiał pokutować dzień więcej. Wiem, że to jest prawdopodobnie głupie i sprzeczne z obrazem miłosiernego Boga, ale sam tego nie rozstrzygnę. Czy Bóg może nakładać taką karę na moje hobby, bo w tym wypadku wygląda jakby było ważniejsze?

Odpowiedź:

Problem w tym, że przecież nikt z nas nie wie, jak Bóg w jakiejś konkretnej sytuacji reaguje. Jednak gdyby Bóg chciał za coś takiego natychmiast karać nie mógłby być nazywany miłością. Raczej treserem. To kłóciłoby się z obrazem Boga, jaki nam przedstawia objawienie.

Bóg zawsze chce dobra człowieka. Dobrze rozumianego dobra. Nie wydaje mi się, by budowanie w człowieku postawy strachu przed ciągłymi karami było czymś dobrym...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg