Gość 03.05.2020 22:33
Szczęść Boże.
Moje imię (...) - jestem młodą kobietą z nerwicą natręctw, z głównymi lękami skupionymi wokół kościoła. Od paru dni nie mogę zaznać spokoju, a fora internetowe tylko jeszcze bardziej pogłębiają moje niepewności. Bardzo chcę żyć w zgodzie z Panem Bogiem w każdej sferze swojego życia, stąd moje wątpliwości dotyczące seksualności w związku małżeńskim.
Z Pisma Świetego wiem tylko tyle, ze stosunek przerywany to grzech oraz czytałam grzechy sodomskie.
(...)
Bóg Zapłać,
(...)
Zasada ogólna brzmi: w małżeństwie dozwolone jest w zasadzie wszystko, byle stosunek nie wykluczał możliwości poczęcia.
Napisałem jednak: "w zasadzie". Niewłaściwe byłoby w małżeństwie hołdowanie dewiacjom, nawet gdyby stosunek kończy się normalnie. Ot, np gdyby żona miała odgrywać prostytutkę... W moim przekonaniu takie zabawy przeczą miłości małżeńskiej. Są udawaniem relacji grzesznej i dlatego same w sobie byłyby już w moim przekonaniu grzeszne. I dotyczy to wielu form dewiacji...
W tym konkretnym wypadku o który Pani pyta mam wątpliwość. Po prostu nie wiem ile w tym wszystkim normy, a na ile jest to hołdowanie dewiacji. O tej ostatniej mówimy, że mamy z nią do czynienia, gdy taka czy inna forma jest jedyną albo dominującą formą zaspokajania popędu. Z tego co pani pisze wynika, ze to tylko drobny epizod tego, co się między Pani a mężem dzieje, ale po prostu pytałbym siebie jak to z tymi intencjami jest. A zdając sobie sprawę, ze ma ani problem z nerwicą natręctw radziłbym po prostu uznać, że grzechu w przeszłości nie było, bo kierowała się Pani dobrą wolą, a zastanowić się z tym, co w przyszłości...
J.