Gość 30.04.2020 21:52
W pacy dwie osoby omal sie nie pobiły zaczęło się od tego ze zepsuła sie pewna rzecz ktora ja zaczolem naprawiać ale zaraz zrobiło się zbiegowisko bo każdy chial zobaczyć co się stało.
Powiedziałem im żeby się rozeszli bo szef nie lubi jak się tak stoi a ja zawsze dostaje za to ochrzan jako osoba z najdłuższym stażem w firmie i wtedy mój kolega z którym pracuje w parze zaczął sie klócic ostro z drugim pracownikiem oczywiście przeklamstwa groźby gdyby nie monitoring chyba byla by bójka ale na szczescie nie było.
Potem czułem się trochę winny że tak wyszło ale w sumie kto mógł wiedzieć że tak wyjdzie ja nie chciałem nikogo obrazić tylko jak pisałem za takie przestoje obrywam często ja i trochę podniesionym głosem powiedziałem żeby każdy wracał do swoich zajęć.
Ja nie wyzywałem nikogo nie przeklinałem nawet pptem próbowalem obrócic to w żarty żeby nie było takiej grobowej otmosfery.
Czy z mojej strony mozna mówić tu o jakims grzechu? Ci dwaj którzy sie tak klócili ogólnie nie przepadają za sobą ciągle mają jakieś za tarczki.
Z tego co Pan pisze wynika, że ta kłótnia z tym, co Pan robił miała luźny związek. Nie widziałbym tu Pana grzechu. To nie Pan się kłócił, a raczej starał się tę kłótnię zażegnać. A w tym, ze powiedział Pan, żeby ludzie się rozeszli, nie było niczego złego...
J.