Ania 20.01.2020 23:40

Szczęść Boże,
Kilka lat temu skończyłam studia. A właściwie nie do końca skończyłam bo nie dałam rady napisać pracy magisterskiej, więc mam tylko licencjat.
Chodzi o to że na studiach zdażało mi się ściągać na egzaminach. Zdaję sobie sprawę że był to grzech, chyba nawet ciężki, ale dręczy mnie inna kwestia. Mianowicie, czy przez fakt że sciagałam moje studia nie powinny zostać unieważnione? Chodzi o to, że gdybym nie sciągała to nie zaliczyłabym przedmiotów, ewentualnie miałabym warunek.
Planuje w tym roku iść jeszcze raz na studia magisterskie, napisać pracę i otrzymać tytuł magistra. Obiecałam sobie że teraz już ściągać nie będę, ale zastanawiam się czy w ogóle na ten tytuł zasługuje skoro na licencjacie ściągałam (ale pracę licencjacką napisałam samodzielnie). Tak sobie myślę, że może to że nie dałam rady napisać pracy magisterskiej to był jakiś znak od Boga że nie powinnam mieć magistra.
Co odpowiadający o tym sądzi?

Odpowiedź:

Ściągnie jest problemem, oczywiście. Po pierwsze nieuczciwości, uczenia się, że tak można. Po drugie, w niektórych wypadkach może zaszkodzić innym, jeśli ktoś czegoś ważnego nie wie, a powinien. Np. lekarz cz prawnik. Ale zazwyczaj i jeden i drugi wiedzę uzupełnia w praktyce, a i w innych zawodach jest podobnie.

I często zresztą wiedza ze studiów nie jest potrzebna w praktyce, więc fakt ściągania nie naraża osób trzecich na jakieś szkody. Zwłaszcza że człowiek i tak zapomina :) Ot taka matematyka ze szkoły średniej z sinusami i cosinusami... Nie pamiętam, ale też ani razu nie przydało mi się w mojej pracy zawodowej. Częściej zresztą nią samo pamiętanie tego czy owego ważne jest, ze się wie, że coś takiego było i w razie czego wiedzieć, "że" i "gdzie" trzeba szukać

Na pewno więc nie musisz teraz obawiać się powrotu na studia i pisania pracy magisterskiej. Nie ma w każdym razie przeciwwskazań natury moralnej. Na pewno.

J.

 

 

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg