SPS 15.12.2019 18:38

Przechodzę przez proces nawracania się. Miałem taki okres, w którym nasłuchałem się kazań o piekle, o zatajanych grzechach, spowiedziach generalnych itd. Wiem, że możliwość potępienia jest realna, i że trzeba robić wszystko, aby tam nie trafić. Niestety, przerodziło się to w lęk przed piekłem, i naszło mnie mnóstwo wątpliwości, tzn. prawie na pewno jestem skrupulatem, przypominały mi się grzechy z przeszłości, ale samych spowiedzi już nie pamiętam. Mam też problem z odróżnianiem w praktyce wagi grzechy, a więc też i tego czy mogę przystępować do Komunii Świętej czy nie. Kilkakrotnie próbowałem przygotowywać się do spowiedzi generalnej, ale nigdy do niej nie doszło. Dlaczego ? Nie wiem, też są to swego rodzaju wątpliwości czy powinienem, bo wiem, że przy skrupułach nie wolno przystępować do generalki. Spowiednik powiedział mi, żebym powierzył to Bogu. Tyle, że właśnie chciałem powierzyć to Bogu właśnie na spowiedzi [u stałego spowiednika], bo kapłan zastępuje Chrystusa, a mnie wiąże ślepe posłuszeństwo temu co powie spowiednik. Nie mogę tego w żaden sposób rozeznać, czasem chcę tej "generalki" dla samego spokoju, ale jak już robię rachunek sumienia do niej, to przekonanie to gaśnie "po co, nie ma takiej potrzeby przecież".. Co mam zrobić ? Tym bardziej, że inny spowiednik może odpowiedzieć zupełnie inaczej na jedno i to samo pytanie.
Co zrobić wiec w sytuacji, w której pamiętam jakieś bardzo stare grzechy, ale nie pamiętam spowiedzi po nich, więc nie mam 100% pewności, że ich nie wyspowiadałem ?

Odpowiedź:

Myślę, że najlepiej byłoby porozmawiać jeszcze z innym spowiednikiem. I jeśli rozporządzi jak poprzedni - już się tego trzymać na 100 procent. Bo faktycznie, to że nie pamiętasz spowiedzi z jakichś grzechów nie znaczy, że się z nich nie spowiadałeś.

Cały problem tkwi chyba w zbyt nerwicowej reakcji na uświadomienie sobie swojej grzeszności. Chciałbyś być "czysty", podobnie jak "czyste ręce" próbują mieć ludzie, którzy natrętnie myją swoje dawano już umyte ręce. Chciałbyś, że by "na pewno" grzechy te zostały Ci odpuszczone, a masz wątpliwości, że zostały odpuszczone, bo myślisz, że Bóg odpuszcza grzechy tylko temu, kto prawidłowo zakręci sakramentalnym młynkiem spowiedzi. A tu nie chodzi o doskonałe wyznanie grzechów, ale szczery żal, szczere pragnienie bycia z Bogiem. Gdy ksiądz mówi, że rozgrzesza, i to nawet z tych niewyznanych, bo w tej chwili zapomnianych, to nie trzeba ufać, że Bóg naprawdę odpuszcza. Niezależnie od tego, czy wystarczająco zgrabnie nasze grzechy w spowiedzi wyznaliśmy. Bóg nie jest dręczycielem, który będzie dochodził wyznania grzechów, o których zdążyliśmy już zapomnieć, a co do których nie mamy pewności, czy przypadkiem już ich nie wyznawaliśmy. Bo niby dlaczego mielibyśmy je zataić? Szybciej już pamiętamy zatajenie, niż to, że wyznawaliśmy jakiś grzech...

Całą tę sytuację można uznać za działanie szatańskie. Zobacz co się dzieje: chcesz się nawrócić, chcesz być blisko Boga, ale coś ci mówi, że to niemożliwe;  że musiałbyś spełnić tyle nierealnych do spełnienia warunków, że nie dasz rady. Kto z tego, że porzucisz działanie na rzecz pojednania z Bogiem będzie najbardziej zadowolony? Komu na tym zależy?

Spyta więc jeszcze raz innego spowiednika i trzymaj się tego, co Ci poradzi.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg