gosc 19.09.2019 05:40
Chcę zapytać o niesprawiedliwość i hipokryzję.
Używam w tym pytaniu słów i określeń, takich jak „ziomuś” i temu podobne, bo próbuję uchwycić sposób bycia i typ pewnych osób, i te nazwy symbolizują dla mnie jakby pewien charakter i zachowanie pewnych osób. Jest też w tym pytaniu możliwa do dostrzeżenia pewna moja irytacja, ale jest ona bardziej na bezradność wobec tej sytuacji, którą opisuję – w skrócie na niesprawiedliwość i dysproporcję i hipokryzję. Wiem, że ludzie są grzeszni, ja też jestem, ale jakby pewne osoby po prostu zamiast atakować bezpośrednio innych spojrzały czy same są bez winy i czy mogą rzucać kamieniem, czy ich czyny nie są bardziej obleśne od tych osób, które uważają za obleśne, to nie pisałbym tego pytania.
---Do agresywnych „elo-ziomali-ONR’owców-niby_katolików_chrześcijan-kiboli”, którzy protestując na paradach z pogardą i nienawiścią mówią o tym że, oraz używają słów: „nie chcemy, aby oni się stukali; pedałowanie; cioty; takich to spalić; i temu podobne słowa” - wypowiadane z oburzeniem i pogardą i negatywnymi emocjami albo kpieniem. ---
W pewnym gronie hetero męskim bywają rozmowy o dziewczynach i są uśmieszki, że się było na dziewczynach i co tam się robiło i są rubaszne uśmieszki i poklepywania po ramieniu i taka paczka ziomków hetero przy piwie i jest ok i nie ma powodu do wstydu między hetero ziomkami, gdy opowiada któryś, że go związała kajdankami, albo, że coś tam perwersyjnego robił albo mówi o ilości podbojów i mówią jakimi są ogierami albo że spuścił się gdzieś tam, i taka solidarność i mowy bywają, że ktoś był z kochanką, a ma żonę – i do tych wszystkich rzeczy nie ma wstydu i jest rubaszny uśmiech i „elo ziomuś, mordo, hehe” i poklepywanie po ramieniu.
A jak tacy hetero wiedzą, że ktoś jest homo i podoba mu się ta sama płeć i chce się po prostu trzymać za rękę i pocałować, to jest śmieciem i pośmiewiskiem i najlepiej go skopać i zabić bo wywołuje wstręt.
Zgadza się, że parady i SSA (same sex attraction) i ta parafilia na paradach, że jest to coś niewłaściwego i nieuporządkowanego. Ale nie piszę tu o tych zboczeniach na paradach, ale o zwykłych gestach czułości na ulicy, w restauracji, a nie uprawianiu seksu i obsceniczności na ulicy, jakiejś nagości (te rzeczy „ewentualnie” prywatnie - choć nie mówię, że czyny homo są dobre, bo jest to grzech nawet u jakiejś jednej pary homo we własnym domu i lepiej aby tego nie robili, ale akcentuję tu to „ewentualnie prywatnie”, gdzie tym elo-ziomkom nie bije to po oczach). Ale chodzi mi o tę hipokryzję, dysproporcję i niesprawiedliwość – to chcę zaakcentować. Na paradzie są takie zdjęcia, że facet w skórze jakiejś sadomaso trzyma na smyczy jakiegoś innego mężczyznę. Takie same rzeczy są u pewnych „ziomuś-elo” mężczyzn hetero – w sensie w wersji kobieta i mężczyzna. I różne inne rzeczy hetero zboczone są i grzeszne, i może bardziej złe od tego samego już zwykłego trzymania się za rękę i pocałunku homo. Ale ci pewni mężczyźni, bardziej agresywni, i często uznający się za prawdziwych katolików i chrześcijan – a z takimi tylko mają problem ludzie homo – poklepują się po ramieniu i nie mają obrzydzenia do swojego wyuzdania i zdradzania żony, a uważają że trzeba zabić homo i do niego mają obrzydzenie, a do swojego grzechu nie. Gdyby cały świat był jak prawdziwi chrześcijanie, to nie było by parad. Z miłością powiedziano by im, homoseksualnym, że czynią źle. Może trzeba by przypomnieć o grożącej karze piekła, z miłością, powiedzieć prawdę, ale bez niecierpliwości i oburzenia i pogardy. Wielu mogło by podjąć próbę zmiany SSA na heteroseksualność. Ale nie próbują, tylko z tego ucisku od tych pewnych „ziomuś-elo”, którzy gdzieś ciągle czyhają, coś w nich pęka i idą na paradę. Parady to bunt przeciw „tym”, przeciw „takiemu typowi ludzi”, od których w latach dziecięcych i nastoletnich otrzymali, ci homo, pogardę i wyśmianie – widząc też taki obraz „ziomusia-elo”, atakującego homo, na filmach. Od takich właśnie „elo-ziomali-ONR”, którzy z pogardą krzyczą coś o „stukaniu się” - nawet prywatnym tych homo - a sami robią równie obrzydliwe rzeczy, lub gorsze.
Nie mówię o tych, którzy krzyczą z pogardą, a sami rzeczy wyuzdanych nie robią. To inna sprawa, ale samo to że używają słów jak „stukanie” czy ton mowy pogardliwy czy rzucanie kamieniem jest dyskwalifikujące. Ci są dodatkowo winni w tym, że nie idą w taki sam sposób, z pogardą i kamieniami i wyzwiskami, na tych swoich elo-ziomali-joł-hetero, którzy rzeczy wyuzdane robią z kobietami. Powinni też ich nienawidzić. Ale widocznie uznają, że zboczenia w hetero to jest dobro i tego się nie ściga, bo to jest w porządku – że to nie jest obrzydliwe, no bo jest hetero. A w hetero już wszystko wolno dla nich. A iść za rękę homo i w restauracji być, to obrzydliwość, a dla homo niebezpieczeństwo.
Dlaczego to co opisałem, co czynią pewni nazwijmy to „ziomale” jest ok i nie jest obleśne i wstydliwe, a sam tylko pociąg do tej samej płci i że mężczyznę nie interesują kobiety, daje tym ziomkom obrzydzenie i jest się pośmiewiskiem i celem pogardy i nienawiści? Sam pociąg SSA jest dla nich obrzydzeniem, a ich perwersje hetero już nie.
Nie rozumiem tej dysproporcji i hipokryzji i niesprawiedliwości. Czy mam rację, że jest to dysproporcja i hipokryzja i niesprawiedliwość tych pewnych agresywnych ludzi? Ludzi którzy dopuszczają się parafilijnych zboczeń z kobietami, i jest to dla nich ok i uważają się za świętych i pierwsi rzucają kamieniem w homo, które jest dla nich obrzydliwe, a ich zboczenia już nie – no bo są w wersji hetero?
Rzucają kamieniem w homo, które może być parą co żyje „jak” małżeństwo, skromnie i nie szaleje tak seksualnie? Ogółem homo jest grzeszne i ziomali zboczenia są grzeszne, ale oni uważają, że jak jacyś dwaj mężczyźni trzymają się za rękę, to trzeba ich pobić, a ich zboczenia są już w porządku. To ta dysproporcja.
Dodam tylko, że nie uważam, by dobrą rzeczą było samo SSA, jak i łączenie się w pary homo i życie razem, a tym bardziej uprawianie seksu homo. Ale ta dysproporcja i hipokryzja i niesprawiedliwość i agresja, nie są dobrym przykładem i sposobem na pomoc osobom SSA.
Dziękuję za komentarz, odpowiedź.
O ile dobrze zrozumiałem... Uważam, że dobro jest dobrem a zło jest złem. W dziedzinie każdego z przykazań: od pierwszego do dziesiątego. I tak trzeba sprawy stawiać. Niezależnie od tego, czy chodzi o grzechy popełniane przez homoseksualistów czy heteroseksualistów. I w zasadzie Kościół tak właśnie robi. Bo nieprawdą jest, jakoby koncentrował się głównie na grzechach homoseksualistów. Wystarczy zresztą przejrzeć te serwis by zobaczyć, ile pytać związanych z problemami moralnymi dotyczącymi seksualności zadali tu nasi Czytelnicy. O masturbacji, nieczystych myślach, antykoncepcji, o naturalnych metodach planowania rodziny. O innych problemach moralnych, dotyczących innych przykazań już nawet nie mówiąc.
Kościół uczy wyraźnie: nie jest grzechem bycie homoseksualistą, grzechem są czyny homoseksualne. A że ludzie wyśmiewają? Ludzie nie słuchają Kościoła w wielu różnych sprawach. Chodzą do wróżek, nie chodzą do Kościoła, nie interesują się swoimi rodzicami, ranią innych słowem, kradną, oczerniają i wiele innych. Inna rzecz, ze gdy homoseksualista nie obnosi się ze swoją orientacją, nic mu raczej nie grozi. Bo nikt nie wie, że taka orientację ma. Podobnie zresztą jak złodziejowi nic nie grozi, dopóki na kradzieży nie zostanie przyłapany, prawda? I Kościół może apelować, ale ludzie na różne grzechy bliźnich, a czasem nawet nie na grzechy tylko na innych, będą reagować jak reagują. Czterdzieści parę lat temu tak reagowano na przykład, kiedy chłopak nosił długie włosy, co żadnym złem przecież nie jest...
J.