Gość 16.09.2019 15:10

Witam, mam pytanie odnośnie mojej mamy.... to bardzo trudne dla mnie a myślę, że także dla niej. Jestem osobą wierzącą, niepełnosprawną fizycznie (...) Stanowczo nie akceptuję aborcji i wiem, że to zabójstwo w oczach Boga. Parę miesięcy temu mama podczas dyskusji ze mną z płaczem wyznała mi, że mój ojciec (a jej były mąż, który już nie żyje) zmusił ją szantażem i groźbami do aborcji... Najprawdopodobniej była mama w początkującej ciąży, tego nie dopytałem, ale chyba raczej tak. Mama bała się ojca, ojciec był alkoholikiem, bił mamę, nie łożył na utrzymanie rodziny, stosował przemoc słowną, fizyczną i psychiczną. Miałem jeszcze starszego brata, który dobrze pamiętał despotyzm ojca, ale nie wiedział o aborcji mamy - nie powiedziała mu (...). Mama jest także osobą wierzącą i praktykującą, chodzi do kościoła, ale jak mi to powiedziała to mnie wryło.... Bardzo przy tym płakała, wyznała, że ojciec namawiał ją także do następnej aborcji - tzn. gdy miałem się urodzić ja. Ale tym razem mama odmówiła i nie zgodziła się. Dzięki temu się urodziłem... mama bardzo tą rozmowę przeżyła, ja nie chciałem już jej dłużej dręczyć szczegółowymi pytaniami, nie dałem tego poznać po sobie - ale tak naprawdę wstrząsnęło mną to do głębi duszy. Nie chciałem żeby mama poczuła, że mam do niej żal - ona zrobiła dla mnie bardzo dużo, opiekowała się mną, nie spała po nocach, wspierała i tak jest do dzisiaj. Kocham ją bardzo i jestem Bogu wdzięczny za taką matkę. Wiem, że gdyby to od mamy zależało to na pewno by się na żadną aborcję nie zgodziła, ale zrobiła to najwyraźniej pod przymusem.... czy Mama będzie skazana na potępienie? Czy Bóg Jej to wybaczy? Czy Pan Jezus weźmie pod uwagę szantaż i groźby ojca?... Czy Mama zasłuży na życie wieczne?... Trudne pytania - pomyśli ksiądz. Tak, wiem, że trudne. Ale bardzo proszę o radę i pomoc. Jak ja się o tym dowiedziałem to miałem łzy w oczach. mogłem mieć starszą siostrę/lub drugiego brata.... Teraz kiedy to piszę łzy mi się cisną do oczu. Przykro mi to stwierdzić, ale mój ś.p. tato był tyranem domowym - inaczej się nie da powiedzieć. Proszę o jakąś duchową wskazówkę dla mnie i dla mamy. Będę się modlił za tą duszyczkę która nie ujrzała światła dziennego na ziemi.... Bóg zapłać.

Odpowiedź:

Małe wyjaśnienie - nie jestem księdzem...

I dalej nie bardzo wiem od czego zacząć. Wydaje mi się, że zupełnie niepotrzebnie obawiasz się o to, że zła przeszłość zaważy na zbawieniu Twojej mamy. Z tego co napisałeś jasno wynika, że to już przeszłość. Że raz się pogubiła, ale potem już tego błędu nie popełniła. Pewnie Twoja mama dawno się już z tego grzechu wyspowiadała, a Bóg równie dawno jej wybaczył. Bo nie ma grzechu, którego by Bóg żałującemu człowiekowi nie wybaczył. A Twoja mama na pewno żałowała. I nie chodzi tylko o płacz, kiedy Ci to mówiła. Bardziej o to, że kiedyś odważnie stanęła w Twojej obronie. To mówi więcej niż słowne deklaracje...

Jest jeszcze coś. Otóż oceniając ludzkie czyny, złe czyny, trzeba zawsze wziać pod uwagę trzy rzeczy: to, co konkretnie człowiek zrobił, ale też świadomość i dobrowolność czynu. Nie ma dwóch zdań: czyn był bardzo zły. Wiadomo też, że Twoja mama wiedziała co robi. Wyraźnie widać jednak, że to nie była do końca jej decyzja; że ustąpiła pod wpływem strachu, bojaźni. To zmniejsza jej winę.  Tym bardziej, ze - jak pisałem - potem zdobyła się na większą odwagę...

Rozumiem, że to dla Ciebie wstrząs, choć pewnie nie mam pojęcia co czujesz. Ale o zbawienie mamy z powodu tego dawnego grzechu na pewno nie musisz się niepokoić. Wszystko wskazuje na to, że Bóg jej wybaczył, a ona zdała egzamin, gdy przyszłą kolejna próba...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg