Gość 28.08.2019 21:23

Z tego co mi wiadomo obmowa to wyjawienie wad lub błędów jakiegoś człowieka osobom które o tym nie wiedzą a co jeśli rozmawiam o wadach, błędach np. Mojego brata czy ojca z moją żoną która doskonale wie o tych ich błędach a w rozmowie nie przytaczane są jakieś nowości.
Czasem z żoną rozmawiamy że sobą no o miom bracie i o jego wadach albo co naszym zdaniem robi źle ale to tylko rozmowa moja żona go zna od lat więc i nic nowego na temet jego charakteru się nie dowie ale czy takie gadanie to już obmowa czasem jak mnie brat trochę wkyrzy to też powiem do żony parę słów np. Ze do roboty się nie weźmie tylko jeadzi na wczasy albo rekreacyjnie rowerkiem a potem żali się że ma dużo prac do wykonania w domu albo że nie stać go na coś. Ostatnio staram się unikać i takich rozmów ale czy takie gadanie o sprawach o których moja żona i tak wie jest grzechem? Czy ciężkim?

Poprostu mój brat mimo że ma swoją rodzinę czasem zachowuje się jak dziecko a mnie to czasem irytuje. Wiem że nie powinienem go oceniać bo może sam też mam wady których nie dostrzegam ale czy takie gadanie o wadach innych to grzech ciężki? Czy to obmowa? Czasem gadamy też o nim z ojcem np ze często kluci się z żoną albo że ma dwie lewe ręce do roboty nie ma to ma celu żeby mu zaszkodzić ale poprostu to jego zachowanie czasem wydaje nam się dziwne i rozmawiamy o nim w domu czy jeśli rozmawia się o wadach drogiego człowieka o których pozostałe osoby wiedzą to jest to grzech i czy ciężki?

I drogie pytanie też związane z obmowa kiedy jest ona grzechem ciężkim? Jak rozmawiam z kimś i się zapomnę i powiem parę słów za dużo czego potem żałuję to czy to też grzech ciężki?
Zawsze wydawało mi się że obmowa jest grzechem ciężkim wtedy gdy jest z premedytacją żeby komuś zaszkodzić tym gadaniem a jak poprostu w rozmowie z kimś od tak poprostu niechcący powiemy za dużo do grzechu zwlaszcza ciężkiego nie ma ale nie wiem czy dobrze to rozumiem
Pozdrawiam

Odpowiedź:

Dobrze Pan rozumie. Z grzechem ciężkim mielibyśmy do czynienia, gdyby powiedzenie zlej prawdy o bliźnim miało na celu poważnego zaszkodzenie mu. Jeśli rozmawiacie w rodzinie, to przecież nie chcecie bratu szkodzić. No i co też istotne, mówicie o czymś, co mniej więcej wszyscy i tak wiecie. Nie ma więc tego odbierania człowiekowi dobrego imienia, chęci wywołania zmiany nastawienia do niego. Nie wiem, czy to co robicie wynika z troski o brata, ale raczej jest to chęć odreagowania, wyrzucenia z siebie tego, co gnębi, a nie chęć szkodzenia mu. Tak że ciężkiego grzechu bym tu nie widział na pewno.

A czy robicie całkiem dobrze, bez najmniejszego grzechu... Nie wiem. Warto by samego siebie zapytać, czy brak nie stał się w rodzinie taką "czarną owcą", która zawsze wszystko robi źle. Bywa tak - nie mówię, że u was tak jest, ale tak bywa - że człowiek jest tak traktowany przez bliskich niesłusznie. Często też, niezależnie od tego czy słusznie czy niesłusznie, taka opinia jednak go boli. I niekoniecznie pomaga wyjść z bylejakości. Powtarzam, nie wiem jak jest w opisywanym przez Pana przypadku, pisze ogólnie. Myślę jednak, że warto spróbować dostrzegać też jakieś pozytywy w postawie brata.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg