Gość94 28.08.2019 12:33
Obmowa - polega na ujawnieniu – bez obiektywnie ważnej przyczyny – wad i błędów drugiego człowieka osobom, które o tym nie wiedzą (por. KKK 2477, Syr 21,28).
Bardzo ciężko mi zrozumieć takie kryteria obmowy.
Współprowadzę kilka fanpage na Facebooku. Do tego celu przygotowuję grafiki z kalendarium na dane dni.
Czy jeżeli w ramach owego kalendarium zamieszczam taką informację:
''16 września 1957 - rozpoczął się proces Żołnierzy Wyklętych. Na ławie oskarżonych zasiedli wysocy funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa - Anatol Fejgin, Jacek Różański (pierwotnie Józef Goldberg) i Roman Romkowski (pierwotnie Natan Gruspan-Kikiel). Wszyscy byli Żydami, którzy już w młodości działali w organizacjach komunistycznych. Mimo pokładanych nadziei, sprawa była zarówno początkiem, jak i końcem destalinizacji, bo stanowiła jedyny proces oprawców z UB. Niestety, już po ośmiu latach Rada Państwa skorzystała z prawa łaski i cała trójka wyszła na wolność.'' Obok opisu, na grafice umieszczam zdjęcia oprawców.
Jakby nie patrzeć jest to ujawnianie błędów drugiego człowieka, o których moi czytelnicy prawdopodobnie nie wiedzieli. Stwarza to dość kuriozalną sytuację - czy chcąc uniknąć grzechu obmowy, powinnam ukrywać takie fakty? Przecież to fałszowanie historii.
Jeśli tak, to czy odpowiednie jest ujawnianie błędów i wad Stalina, Marksa, Maksymiliana Robespierre'a, czy jakichkolwiek znanych postaci, jak Mickiewicz, Henry Ford, Einstein, Gutenberg, Mandela, czy Marylin Monroe?
Jak wspomniałam, w kalendarium piszę o procesie trzech oprawców Żołnierzy Wyklętych, czyli funkcjonariuszach Urzędu Bezpieczeństwa.
Czy w takim razie przekazywanie sobie informacji, kto z naszego najbliższego otoczenia (oczywiście, to już ludzie starsi) był w UB, MO lub ZOMO jest obmową?
Czy to coś złego, jeśli rodzice mówili mi, kto z mieszkańców naszej miejscowości był w MO/ZOMO?
Czy to obmowa? A może po prostu sprawiedliwość dziejowa i pamięć o przeszłości?
Gdzie tu granica? Gdzie jest już obmowa, a gdzie najzwyklejsza prawda historyczna? Przecież nie możemy wymazywać negatywnych faktów z życia naszego, jak i innych ludzi i udawać, że wszyscy zawsze byli doskonali.
Proszę o poważne potraktowanie pytania.
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Zajrzyjmy do Katechizmu Kościoła Katolickiego (2477)
Poszanowanie dobrego imienia osób zabrania jakiegokolwiek niesprawiedliwego czynu lub słowa, które mogłyby wyrządzić im krzywdę Staje się winnym (...) obmowy, kto bez obiektywnie ważnej przyczyny ujawnia wady i błędy drugiego człowieka osobom, które o tym nie wiedzą (...)
Można by się zastanawiać, czy rozprawianie o postawach postaci historycznych w ogóle może być obmową. Im już się nie zaszkodzi, bo stanęli przed sądem Boga. My natomiast roztrząsamy ich postawy, bo historia bywa nauczycielką dla spraw teraźniejszych. Nawet jednak, gdy chodzi o żywych można spokojnie uznać, że domaganie się ukarania zbrodniarzy jest obiektywnie ważną przyczyną. Przecież nie chodzi o przejście przez jezdnię w niedozwolonym miejscu, prawda? Albo o nieskasowanie biletu w autobusie...
Przypatrzmy się jeszcze jednej sytuacji: załóżmy że mam znajomych, małżeństwo, i że wiem o tym, że ten mąż ją zdradza/zdradzał. Powiedzieć czy nie powiedzieć?
Nie chcę dawać tu jednoznacznej odpowiedzi, bo tak naprawdę różnie to być może. Bardzo liczyć się tu będzie także intencja, z jaką tę prawdę bym ujawnił. Jeśli np. owe zdrady to sprawy sprzed 15 lat, a od tego czasu małżonkowie żyją zgodnie, to po co miałbym teraz nagle mówić? Żeby małżonków skłócić, bo znajomy mi dokuczył, a ja chce się zemścić?
Jednak jeśli sytuacja jest taka, że ów mąż zdradza żonę aktualnie, nie zamierza niczego zmienić, bo mu w tym układzie dobrze, wie o tym pół wsi a tylko zakochana żona ie widzi i opowiada, jaki to mąż jest wspaniały, to czy nie należałoby dla jej dobra jednak jej powiedzieć? Żeby ludzie się z niej nie śmiali, jaka to jest głupia i ślepa?
Grzech obmowy to więc nie tylko to, że źle mówię o bliźnim. Ważne dlaczego to robię. Bo jelsi istnieje ku temu ważna przyczyna - nawet powinienem.
J.