Gość 12.07.2019 17:30

Szczęść Boże!
Dręczą mnie wątpliwości dotyczące zadośćuczynienia po grzechu dawnym. Mam 16 lat i ok. 1,5 roku temu wzięłam udział w konkursie międzyszkolnym w formie testu. Inni uczestnicy pisali test kiedy indziej, dlatego pisałam go sama. W pewnym momencie nauczyciel wyszedł z sali i zostałam sama. Pod ręką miałam książki, dlatego ściągnełam ok. 3 informacje. Nie wiem, czy to zaważyło na moim wyniku, ale zajęłam 1 miejsce. Bardzo żałowałam tego co zrobiłam, wyspowiadałam się, ale nie przyszło mi wtedy nawet na myśl, żeby się przyznać. Teraz minęło trochę czasu, nie chodzę do tej samej szkoły, nagrody nie mam już całej. Wzięłam wtedy udział dwa razy w akcji charytatywnej w ramach zadośćuczynienia, ale nie wiem, czy to wystarczy. Czy powinnam iść się przyznać? Ale jak to zrobić? Nie chodzę do tej samej szkoły, a nawet kiedy udałoby mi się już spotkać z nauczycielką to wiem, że byłabym pośmiewiskiem całej szkoły, bo mieszkam w małej wsi i wszystko rozchodzi się bardzo szybko. Nauczyciele mówią sobie wszystko w pokoju nauczycielskim, a potem czasem obmawiają uczniów z innymi uczniami. Na dodatek boję się, że moja spowiedź była nieważna, a wszystkie Komunie świętokradzkie. Bardzo prosiłabym o pomoc, ponieważ nie daję sobie z tym rady.
Dziękuję za wszelką pomoc!

Odpowiedź:

Wygrana wiązała się z otrzymaniem jakiejś pieniężnej nagrody i stąd Twoje obawy? Bo normalnie ściąganie nie jest grzechem, do którego trzeba się przyznawać. Tego domagają się tylko kradzież (trzeba oddać) i oszczerstwo (trzeba sprostować i jeśli trzeba także czasem wynagrodzić finansowo, gdy np. ktoś przez oszczerstwo stracił pracę)...

Moim zdaniem nie musisz nic więcej robić. Z grzechu się wyspowiadałaś. W ramach zadośćuczynienia wzięłaś udział w akcjach charytatywnych, co przy tego rodzaju sytuacji jest całkiem sensownym rozwiązaniem (bo nie jest to klasyczna kradzież, ale nieuczciwa wygrana; nikomu z kieszeni nic nie zabrałaś, więc nikt tak naprawdę stratny nie był, tylko nie dostał nagrody, czegoś dodatkowego). Spowiednik też nie kazał Ci się przyznać, prawda? No t nie ma problemu. Ta sytuacja już pewnie Cię nauczyła, że lepiej wszystko robić uczciwie, bo sumienie potem nie daje spokoju. Ale możesz już do niej nie wracać, nie zadręczać się nią. Było, minęło. Grzech przebaczony, nawet odpokutowany...

Możesz się uśmiechnąć :)

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg