Gość 03.07.2019 05:38

Szczęść Boże.

Leczę się na nerwicę natręctw, bardzo ciężkie mam obsesje, lęki i kompulsje poprawiania, sprawdzania, porządkowania, perfekcji. Ale są takie okresy, że mam jakby Moc i nadzieję i potrafię odrzucić ten cały lęk i jest duży pokój. Bardzo cieszą mnie ten stany. Zastanawiam się od czego to zależy. To są cuda. Widzę, że w tych momentach jakby ufam Bogu, ignoruję może te lęki perfekcjonistyczne. Nie mam wtedy depresji.

Nie wiem dlaczego tak jest, chciałbym w tym trwać, bo jak mam te obsesje to jestem nie miły dla otoczenia i niecierpliwy i oceniający innych i nienawidzący.

Dostrzegam, że jakby biorę coś od Boga, jego Miłość może.

Sam nie wiem, piszę tutaj słowa "jakby, może", bo nie wiem co to jest. A chciałbym mieć pewność, że mam Ducha Świętego i że mieszka On we mnie i że to Jego Moc. Bo ciągle o to też mam wątpliwości.

O właśnie, jakby przy tych stanach jest mniej wątpliwości. Wtedy dosłownie jakby lecę na skrzydłach.

Uważam to za cuda, bo nerwica nie mija tak po prostu, a to zdarza mi się od może roku, że wychodzę z niej, przez Miłość Pana Boga, na pewne okresy, wierzę jakby, nie mam wątpliwości, i wtedy Żyję.

Co to jest, czy Pan Bóg mnie chce całkowicie uleczyć?

Nerwica uśmierca mnie od 16 roku życia, a mam teraz ponad 30 lat. Te momenty "Mocy" są tak niesamowite, że Żyję, i jestem cierpliwy i ludzie inaczej się zachowują do mnie, albo ja inaczej odbieram, i mam umiejętność do pewnych rzeczy i jest taka radość.

Co to jest? Jak to zatrzymać? To tak jakbym chodził po powierzchni wody nerwicy, po czym nagle tonął i wątpił.

Dziękuję za odpowiedź.

Odpowiedź:

Cieszę się, że masz takie "okresy mocy", gdy nerwica ustępuje. Jak to zatrzymać na dłużej? Myślę, że chodzi o to, by w chwili, gdy znów pojawi się pokusa poddania się temu, co owa nerwica nakazuje, trzeba powiedzieć stanowczo: "nie". Myślę, że umiesz to już w swoim życiu rozpoznać. Tak jak mój kolega, który kiedyś często mdlał. Nic mu  nie było, to było nerwicowe. Kiedy nauczył się rozpoznawać pierwsze symptomy, po prostu mówił sobie wtedy, ze nic mu nie jest, ze to tylko nerwica. I omdlenia się skończyły.

Na jedno w Twoim pytaniu zwróciłem szczególną uwagę. Pytasz czy to może być tak, że Pan Bóg chce Cię całkowicie uleczyć i piszesz, ze chciałbyś mieć pewność... Otóż to. Ciesz się chłopie, że jest lepiej a nie rozmyślaj, czy aby na pewno działa tu Bóg czy nie. Nerwice związane ze skrupułami to przecież właśnie bardzo często kwestia tego, ze chce się wiedzieć "na pewno". Wykluczyć wszelka, nawet najmniejszą obawę, ze może się nie zrobiło dobrze albo że osiem lat temu na spowiedzi się jakiś tam grzech wyznało. Podobnie z nerwicą natręctw: chce się być absolutnie pewnym, że zamknęło się drzwi. Tak się nie da. Trzeba się zgodzić na to, ze pewne rzeczy wiemy z duża dozą prawdopodobieństwa, bez 100 procent pewności, ale nie przeszkadza nam to normalnie funkcjonować. Tak jak np. nie przestajemy wsiadać do samochodu, choć prawie codziennie na polskich drogach ktoś ginie...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg