Gość 18.02.2019 13:53

1.Mówi się, że Bóg kocha wszystkich tak samo, jednakowo, bezgranicznie i najpiękniejszym na to dowodem jest męczeńska śmierć i odkupienie naszych win przez Jego Syna. Ale...czy Bóg udziela nam łaski jednakowo? Tak samo? Przecież mamy inne talenty, niektórzy mają charyzmaty, ale czy po równo, sprawiedliwie? Poza tym, mam wątpliwość, dlaczego czasem trudno się otworzyć na przebaczenie, uzdrowienie, zajmuje to lata. To czy wtedy Bóg łaski udziela tak samo, a mimo to dzieje się, że jeden człowiek potrafi się na nią otworzyć i coś w swoim życiu zmienić i przepracować szybciej, czy jednak Bóg łaski udziela nierówno?

Nie chcę tutaj zabrzmieć w jakiś negatywny sposób, ale po prostu mnie (z mojego osobistego doświadczenia wiary) czasem zastanawia fakt, że nie wszystko udaje mi się przepracować jednakowo, a przecież jak przychodzę do Spowiedzi, wszystko wyznaję, wszystko chcę poprawić, za wszystko żałuję, to jednak chyba otwieram się na tą łaskę. Więc w czym jest ten problem? Czy czasem otwieram się mniej, niż potrzeba i widać mniejsze efekty, czy to Bóg czas zdecyduje, że choć Sakrament ten sam, to czasem łaska jest silniejsza, a czasem słabsza? Nie bardzo rozumiem.
2.Czy w kościele, na moment przekazania sobie znaku pokoju, to najpierw mamy zwrócić się twarzą w stronę Ołtarza i ukłonić Księdzu (Księżom, a potem dopiero podajemy rękę drugiemu człowiekowi obok nas, czy od razu znak pokoju przekazujemy osobie stojącej obok?
Dziękuję.

Odpowiedź:

1. Bóg rozdaje łaski wedle swego uznania. Ale sądzić nas będzie uwzględniając, ile zostało nam dane. Na zasadzie komu więcej dano, od tego więcej będzie się wymagać.  to jest bardzo ważny powód, dla którego człowiek nie powinien się porównywać z innymi. Bo nigdy nie wiadomo, czy ten "gorszy" po prostu nie dostał od Boga mniej. I czy on łatwiej nie wejdzie do nieba niż ten teoretycznie lepszy.

Na ile otwierasz się na Boża łaskę i czy robisz to dobrze nie potrafię powiedzieć :) Rób to najlepiej jak umiesz i tyle...

2. Od razu przekazujemy znak pokoju sąsiadom.

J.