Gość 19.01.2019 12:55

Szczęść Boże.
Niedawno zakończył się mój związek z chłopakiem i bardzo boję się że przyczyniłam się do jego zgorszenia. Jestem wierząca i staram się nie grzeszy, przyjmuję sakramenty, ale kiedyś bardzo grzeszylam nieczystością. Można powiedzieć że dalej z tym walczę na każdym kroku, walczę z myślami i czynami. Podczas pocałunków czasami zdarzało nam się przesadzić, pocałunki były zbyt namiętne( bez szczegółów), ale mój chłopak dobrze wiedział że nie chcę współżyć przed ślubem. Ja się z każdego podniecenia spowiadałam, ale mój były chłopak nie chodzi do spowiedzi, rzadko też chodzi do Kościoła (za moją namową i prośbami chodził, nawet czasem się modlił, bardzo mi na tym zależało żeby też poszedł do spowiedzi). Czuję się bardzo winna, że nie reagowalam gdy się podniecał tylko się przyglądałam I czekałam co zrobi. Nie wiem czemu tak robiłam, teraz żałuję że nie reagowalam tylko się przyglądałam. Wiem, że się z tego pewnie nie wyspowiada, a ja nie chcę czuć się winna za jego zgorszenia, bo czuję się współwinna. Bardzo namawiałam go na spowiedź, ale teraz nie jesteśmy razem I nie rozmawiamy. Czuję, że Bóg mnie z tego rozliczy, boję się że trafię do piekła. Proszę o odpowiedź czy zgrzeszyłam, czy też będę za to odpowiadać. Tak bardzo się boję, bo od mojego nawrócenia starałam i staram się żyć z Bogiem.
Dziękuję za odpowiedź

Odpowiedź:

W takich sprawach grzech zawsze jest wspólny. Jeśli spowiadałaś się z twoich nieskromnych czynów wiadomo też, że popełnił je ten, z którym się ich dopuściłaś. Jeśli kapłan w spowiedzi odpuścił Ci grzechu, odpuścił je też Bóg. A z nazywaniem tego gorszeniem chłopaka, to bym nie przesadzał. Owszem, oboje grzeszyliście, ale nie sądzę, byś go uwiodła do grzechu. Nie był dzieckiem wiedział co robi...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg