Gość 04.11.2018 20:24

Witam! Mam pytanie, jestem osobą młodą, ciężko chorą od 3 lat, leczenie zawiodło. Niedawno nawróciłam się i czuję potrzebę modlitwy ale gdy się modlę lub patrzę na obraz św. nachodzą mnie czasem/często myśli bluźniercze. Próbuję to zwalczyć, niemniej jednak jest to uciążliwe, denerwujące. Czy to możliwe żebym była opętana? Chodzę do spowiedzi, komunii i czuję że kocham Boga bardziej niż kiedykolwiek wcześniej (zadziwiająco mam wrażenie że dopiero teraz go kocham), ale te bluźniercze myśli mnie do tego stopnia denerwują że czasem wolę się nie modlić bo nie chcę obrazić Boga. Mam wrażenie że toczę walkę z własnymi myślami. Czy takie myśli to grzech jeśli nic z tym nie robię?

Odpowiedź:

Hmm... A co z tymi myślami miałabyś robić? Sęk w tym, że ignorowanie ich jest chyba najlepszą reakcją. Bo walka z nimi innymi metodami niż spokój przynosi zazwyczaj pogłębienie problemu. Jak to tu ktoś kiedyś napisał, nie da się myśleć o tym, żeby o czymś nie myśleć. Można co najwyżej spokojnie zająć myśli czym innym....

Nie wiem oczywiście dlaczego takie myśli w Twojej głowie się pojawiają. Może spowiednik mógłby coś lepiej doradzić. Mnie się wydaje, że może to być efekt tego, że... zbliżyłaś się do Boga. Dlatego diabeł mocniej się wysila, żeby Cię do tego zniechęcić, żeby przekonać że czego byś nie zrobiła i tak jesteś do niczego i blisko Boga być nie możesz. Podejdź do tego ze spokojem. Idź dalej drogą, którą idziesz - modlitwy, zawierzenia Bogu - a te myśli ze spokojem odsuwaj zajmując głowę czym innym. Ważne: ze spokojem, bez paniki, że jak te myśli powracają, to jesteś winna. Natrętne, niechciane myśli, na pewno nie są żadnym grzechem.

Bo z myślami, które rodzą się w naszej głowie tak to jest. Niby są nasze, bo w naszej głowie. Tak naprawdę naszymi w sensie moralnym stają się wtedy, gdy dodamy do nich swój akt woli: gdy ich chcemy z upodobaniem się nad nimi zatrzymujemy. A Ty przecież tych myśli nie chcesz, uprzykrzają Ci życie. Więc spokojnie...

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg