kakl88 26.04.2018 19:35
Witam,
Mam pewien mały problem, a raczej dylemat. Koleżanka z klasy używa antykoncepcji hormonalnej (współżyje z chłopakiem), nie jest wierząca. Kiedyś doszły mnie słuchy, że tabletki antykoncepcyjne prócz działania przeciw zapłodnieniu mogą mieć działanie wczesnoporonne polegające na tym, że gdyby jakimś cudem doszło do zapłodnienia, to powstały zarodek (człowiek) nie mógłby się zagnieździć z powodu niekorzystnych warunków w macicy wywołanych hormonami. Robiąc większy research w internecie, korzystając głównie z anglojęzycznych i czasem naukowych źródeł, przekonałem się, że nie ma ostatecznego dowodu na owe działanie tabletek i jest to tylko przypuszczalny mechanizm. Niektóre środowiska twierdzą, że skoro hormony w tabletce tworzą niekorzystne warunki w macicy to zarodek się nie zagnieździ, z kolei inne twierdzą, że po zapłodnieniu się zmienia gospodarka hormonalna korzystna dla zarodka i jego zagnieżdżenia. Jednak wszyscy są zgodni, że nie ma dowodów wprost potwierdzających to działanie lub zaprzeczających.
Zastanawiam się czy powinienem koleżankę upomnieć, gdyż używając tabletek prawdopodobnie może doprowadzić do śmierci zarodka. Z drugiej strony wydaje mi się, że nie muszę, bo nie ma ostatecznych dowodów, że tabletki antykon. tak działają. Poza tym prócz tej wiedzy zaczerpniętej z internetu, nie mam pojęcia o tym temacie. Nie jest też to moja bliska przyjaciółka, a o tym że bierze hormony dowiedziałem się, bo tylko wspomniała o tym między słowami w rozmowie między mną a inną znajomą. Także nie czuję, że jestem jej na tyle bliski by zwracać jej uwagę w tych tematach, jeszcze pomyśli, że się mieszam w cudze, jej i partnera sprawy. Poza tym nie wyznaje katolickich wartości.
Nie wiem czy powinienem ją upomnieć, z jednej strony mnie to gryzie, z drugiej uważam, że przesadzam. Co wydaje się w tej sytuacji słuszne?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Moim zdaniem nie powinieneś tej koleżanki upominać, bo jak słusznie zauważasz, nie jesteś jej dość bliski. Istnieje więc spore prawdopodobieństwo, że upomnienie nic nie da, a nawet sprowokuje większe zło.
A co do działania środków antykoncepcyjnych...W tym cały problem, że antykoncepcją nazywa się czasem to, co powinno się nazywać działaniem wczesnoporonnym. Nie ma dowodów? No ale czy ktoś przeprowadzał jakiekolwiek badania w tym zakresie? Co miałoby być takim dowodem, skoro te środki miewają podwójne działanie? Można domniemywać co się dzieje na podstawie tego, co dany środek w organizmie kobiety robi. A sprawa ta od lat już podnoszona...
J.