Majkaa152 25.04.2018 16:23

Szczęść Boże,

Proszę o pomoc. Nerwice natręctw mam od małego,sprawdzanie wszystkiego i hipohondrie. Od 9 miesięcy doszły myśli zlozeczace,Śmierci choroby z którymi absolutnie się nie zgadzam. Przysięgam ze nie chce na nikogo sprowadzić nieszczęścia. Doszlo do tego że nawet bratu, bratu którego kocham ponad życie i życie bym za niego oddała. Wtedy odczuwam straszny lęk,cały czas się trzese ze strachu wciąż chce mi się płakać i płacze jak nikt nie widzi. Proszę tylko Boga o błogosławieństwo dla wszystkich,czasami gdy proszę ,ta myśl sie pojawia i wtedy zwala mnie z nóg. Bo tak naprawdę mój dzień polega na ciągłym zaprzeczaniu,ciągłym blogosławieństwie i czasami z tego wszystkiego dochodzi do przejezyczenia i tego przejezyczenia też się boje. Wiem że czasami te myśli może i Ja wywoluje bo ciągle je analizuje i ciągle sobie przypominam jaką straszną treść mają...i wtedy one się nasilają. Jak czuje że ta myśl przychodzi bo czuje lęk to od razu mówię że życzę tej myśli sobie bo wolę sobie niż komuś innemu. Boję się teraz przyszłości..boje się teraz wszystkiego nie wiem jak mam żyć.Nie chce niczyjej śmierci ani niczyjej choroby lubię ludzi,lubię z nimi przebywać. Nie rozumiem tej nerwicy i dlaczego atakuje takimi myślami. Gdybym wiedziała że nic się nie stanie na pewno byłabym spokojniejsza a tak to nie wiem co mam myśleć...

Odpowiedź:

Nie wiem czy jestem w stanie pomóc w kwestii nerwicy, bo wydaje się ona już mocno rozhuśtana, ale wiem, że lekarstwem na tego typu dolegliwości jest nieprzejmowanie się. To znaczy wzięcie tego na rozum i zaprzestanie kierowania się lękiem. Trzeba sobie powiedzieć, że jeśli mimo tego, że pamiętamy jak zamykaliśmy drzwi, wyłączaliśmy żelazko itd wydaje nam się, że jednak tego nie zrobiliśmy, to najwyżej. Stanie się to się stanie, nie sposób ciągle żyć w takim strachu. Przecież rozum pamięta, prawda? A ten strach jest irracjonalny. I to on każe podważać to, co przecież pamiętamy. Wbrew rozumowi.. I podsuwa przypuszczenia, że pamiętamy źle albo i nie pamiętamy....

Co do złorzeczenia... Powtórzę to po raz nie wiem który: myśl ludzka nie ma mocy sprawczej. O ile oczywiście nie idą za tym jakieś działania. Nie jest tak, że jak pomyślę, żeby sąsiadowi pękła szyba w oknie, to stanie się tak od mojej myśli. Musze wziąć kamień i rzucić. I podobnie jest z tymi myślami złorzeczącymi. Nie mają mocy sprawczej nawet, gdyby człowiek tak chciał. Tym bardziej więc, gdy są to myślni niechciane.

I w tym wypadku trzeba powiedzieć sobie: raz kozie śmierć. Pojawiła się taka myśl? Trudno, na pewno od tego nikomu nic się nie stanie.

Cały problem z natrętnymi myślami tkwi w tym, ze nie da się nie myśleć o tym, o czym chcemy nie myśleć. Nie da się zwalczyć takich myśli postanowieniem w stylu: nie będę myślał o kocie w butach. Bo jak myślę, że mam o tym kocie nie myśleć, to już o nim myślę. Trzeba te myśli spokojnie zajmować czymś inny. Spokojnie, bez paniki, że zaraz coś złego się stanie. To tylko myśl. Natrętna myśl. Nic więcej. Trzeba tego spokoju, bo jak człowiek zaczyna panikować i myśli, żeby nie myśleć o czymś tak, to automatycznie zaczyna o ty czymś myśleć. Proste jak budowa cepa. Proszę zresztą wypróbować i i solennie sobie postanowić, że nie będzie myślała o kocie w butach... Jedyną metodą by o tym nie myśleć jest zlekceważenie problemu i zajęcie się czym innym...

Tak bym to widział. Nic więcej nie jestem w stanie poradzić. No, może jeszcze pójście do psychologa, ale nie wiem...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg