Gość 20.03.2018 00:45
Co jeśli rozmyślania na temat grzechu sięgnęły absurdu?
Np. chciałbym być ładnie ubrany, żeby ludzie się patrzyli i bym się czuł super, ale bym się przy tym zastanawiał, czy to grzech ciężki, czy lekki. A jak ktoś się zastanawia, czy coś jest grzechem ciężkim, czy lekkim to jest to już podłe (tak jak Pan Odpowiadający niejednokrotnie tłumaczył). Czyli nie powinienem zwracać aż tak bardzo uwagi na ubranie, tym samym kupować sobie zbyt fajnych ubrań, żeby do tego nie doprowadzić.
Lubię się ubierać na czarno, ale wtedy kojarzy mi się to z satanizmem. Co prawda ja nie w tym celu się tak ubieram, ale rozumiem, że jak coś wzbudza w człowieku niepokój, to lepiej tego nie robić (a ja jestem bardzo przewrażliwiony), nawet jak coś nie jest grzechem. - Tak jak było w jednej odpowiedzi o symbolu, że jak wzbudza jakiś symbol niepokój (lub złe skojarzenia), to lepiej go nie nosić, nawet jeśli nie jest zły.
Albo tak samo jak było w odpowiedzi o pudełku na którym wcześniej były jakaś folia ze znakami satanistycznymi - że pudełko już bez tych znaków (po ściągnięciu foli) nie jest złe, ale jak człowiek czuje, że coś go trzyma przy tym pudełku (że nie chce go wyrzucać) to coś może być nie tak.
Widziałem most w San Francisco na zdjęciu i pomyślałem, że fajnie byłoby go zwiedzić, ale San Francisco kojarzy mi się z kościołem szatana, bo on tam jest w tych rejonach. I też - zastanawiałbym się, czy to grzech ciężki, jeśli mimo tych skojarzeń zwiedziłbym to miejsce, później doszedłbym do wniosku, że nie jest to grzech ciężki - ale takie rozmyślanie, czy coś jest grzechem ciężkim, czy lekkim jest podłym zachowaniem.
Słusznie napisałeś, że Twoje obawy sięgają już absurdu.... Chyba oczywistym jest, że absurdalnymi zasadami nie powinniśmy się kierować.
Twój problem sprowadza się w istocie do tego, że wyolbrzymiasz drobiazgi. I przez to być może tracisz z oczy dużo ważniejsze sprawy.
Jasne, kalkulowanie w ten sposób, że zgadzam się na zło byle nie było grzechem ciężkim jest podłe. Ale my nie mówimy o zwyzywaniu kogoś, okłamaniu go czy zwyzywaniu, ale o tym jak się ubierać. Zasadniczo takie coś w ogóle nie jest grzechem. Może być objawem próżności - piszesz, że chcesz by Cię chwalono za strój - więc jakimś grzechem lekkim, ale na pewno nie ciężkim. Odnoszenie tej sprawy do tego co napisałem wcześniej zupełnie nie ma sensu. Oczywiście na żadne zło człowiek nie powinien się zgadzać. Ale lepiej niech to sobie przemyśli, rozważy co i jak, niż się męczy odrzucaniem myśli, że mógłby się ubrać na czarno. Bo to nie ma sensu.
Ubieranie się na czarno kojarzone z satanizmem... A księża to na jaki kolor się ubierają? Jasne, jeśli Cię to niepokoi, to ubieraj się na inne kolory. Ale przecież nie jest automatycznie grzechem to, ze ubierzesz się na czarno....
A skojarzeń z San Francisco (czyli Święty Franciszek) już w ogóle ie komentuję...
J.