Czlo 23.02.2018 22:45
Dręczą mnie wątpliwości dot. dawnych spowiedzi św. Dam przykład. 30 lat temu po 8-letnim okresie apostazji poszedłem do spowiedzi i wyznałem jeden ze swych głównych śmiertelnych grzechów trwający latami - określiłem to jednym słowem. Spodziewałem się, że spowiednik zapyta o jakieś szczegóły ale spytał "co jeszcze". Zacząłem wymieniać inne grzechy, otrzymałem rozgrzeszenie. Teraz, po przeczytaniu kazań św Jana Vianney, zacząłem obawiać się, że wyznałem za mało. Szczególnie w zbiorze grzechów określonych przeze mnie tym jednym słowem znajdowały się czyny o znacznie gorszym znaczeniu (bardziej paskudne), o których już nie mówiłem (mniemałem, że spowiednik zamknął temat bez dociekań mówiąc "co jeszcze").
Co powinienem zrobić teraz?
Czy przez 30 lat obrażałem Boga świętokrzdzkimi spowiedziami i komuniami?
Bardzo proszę o pomoc.
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, bo nie wyjaśnił Pan o co chodzi. Wydaje mi się, że najlepiej będzie przedstawić ten problem spowiednikowi.
Jednym na pewno nie musi się Pan przejmować: nie chciał Pan niczego zataić, więc trudno mówić o świętokradzkiej spowiedzi. Być może doszło do jakiegoś nieporozumienia, a może faktycznie to jedno słowo wystarczyło. Nie wiem. Ale świętokradztwa bym tu nie widział.
J.