Gość 14.01.2018 11:33
Szczęść Boże.
Od roku bliska mi osoba zbliżyła się do kościoła. Dawniej nie zawsze uczestniczyła w niedzielnej Mszy Świętej. Teraz chodzi codziennie do kościoła, odmawia koronkę do Bożego Miłosierdzia. Udziela się w życie swojej parafii. Często wyjeżdża na spotkania modlitewne przez co zaniedbuje rodzinę. Ostatnio opowiadała mi o tym, że doznaje, jak to nazwała, objawień od Boga. Podobno razem z grupą osób modli się nad chorym człowiekiem i wtedy doznaje objawień odnoszących się do życia tego człowieka. Podobno słyszy wtedy też głos Ducha Świętego. Na dodatek z jej opowieści wynika że wszystko co usłyszy ( podsczas rzekomego objawienia ) sprawdza się i osoba nad którą się modli potwierdza te słowa ( stwierdza że są zgodne z prawdą). Podczas wizyty u niej często chodziłam z nią do kościoła. Zachwyciły mnie jej opowieści o Bogu. Dzięki niej mogłam lepiej przeżyć codzienną Mszę. Zawsze odmawiałam z nią koronkę. Wierzyłam że się zmieniła na lepsze. Dzięki niej zaczęłam chodzić na mszę uzdrowieniowe.
Jednak moja rodzina nie uważa tak jak ja. Twierdzą że to przesada i wystarczy chodzić tylko w niedziele przez co rodzą się pomiędzy nami spory. Mało tego kiedyś ta osoba wspominąłem mi o herezji. Wtedy zaczęłam sie zastanawiać czy ona robi dobrze. Czy może jest związana z herezją i niekoniecznie jest to dobre? Pod wpływem mojej rodziny zaczęłam w nią wątpić.
Moje pytanie jest takie :
Czy rzeczywiście mogła się nawrócić przez co stać się lepszym? I czy możliwe jest ze ma zdolności od Boga ( objawienia itp.)?
Z góry dziękuję
Bóg z tobą.
Nie bardzo wiem jak to wszystko ocenić. Z jednej strony to dobrze, że ta osoba dużo się modli, a dzięki niej Ty też. Tylko coś mi tu nie pasuje. Nie chcę osądzać, ale...
Piszesz, że ten ktoś modli się nad osobą chorą i poznaje fakty z jej życia. Dobrze zrozumiałem? No to się zastanawiam, czemu to niby służy. Po co poznawać fakty z życia człowieka, za którego się modlimy? Pomaga to choremu wyzdrowieć? Pozwala coś zrozumieć? Nawraca go? Bo tak jak to opisujesz służy to tylko i wyłącznie poczuciu przeżycia jakieś niesamowitej sytuacji. A to za mało, by uznać to za działanie Boże...
Zastrzegam, ze może to kwestia jakiejś niezręczności w Twoim opisie tej sytuacji. Ale tak to widzę.
A co do tego,. czy trzeba się dużo modlić, czy wystarczy niedzielna Msza.... Tak naprawdę to zawsze najistotniejsze jest to, czy zachowujemy pierwsze i najważniejsze przykazanie: miłości Boga i bliźniego. Jeśli tak żyjemy nie ma większego znaczenia, czy jesteśmy tylko na Mszy czy modlimy się dużo więcej...
J.