gość 20.11.2017 14:52
Dzień dobry.
Mam taki męczący mnie co jakiś czas problem. Jestem lekarzem. Gdy byłem na stażu - tj. ok. 10 lat temu uczestniczyłem, jako asysta w zabiegu usunięcia ciąży pozamacicznej. W tamtym momencie nie miałem jakichś oporów, bo wydawało mi się, że mieści się to w ramach "zasady działania o podwójnym skutku". Potem jednak zaczęło mnie to męczyć. Wspomniałem o tym na spowiedzi - trafiłem na takiego starszego kapłana, słynącego ze swojej poczciwości. Powiedział mi, że on nie wie czy to jest grzech czy nie, ale po prostu mnie rozgrzesza i już. Męczyło mnie to dalej, więc napisałem do księdza, który na mojej byłej uczelni zajmuje się bioetyką - przysłał mi artykuł, w którym ogólnie było napisane, że taki zabieg wykonać można, niemniej część teologów uważa, że można go wykonać zaraz po stwierdzeniu ciąży pozamacicznej, a część (w tym autorzy tego właśnie artykułu), że dopiero gdy dojdzie już do krwotoku spowodowanego ciążą, czyli bezpośredniego zagrożenia życia matki. Watykańska karta pracowników służby zdrowia ogólnie dopuszcza możliwość wykonania takiego zabiegu, ale skupia się na intencjach osób które się tego podejmują, nie zaś na czasie jego wykonania.
Później rozmawiałem o tym z moim stałym spowiednikiem - pytałem czy to jednak nie aborcja, a jeżeli tak to czy nie popadłem w ekskomunikę lub coś takiego - zaprzeczył i raczej nie miał wątpliwości, że nic złego nie zrobiłem. Mimo to cały czas mi ta sprawa wraca.
Generalnie zresztą mam problem z takimi starymi kwestiami od których często nawet (tak jak w powyższym wypadku) dzieli mnie spowiedź generalna, którą odbyłem przed ślubem.
Mój spowiednik, gdy go o coś pytam z reguły odpowiada jednoznacznie i tak się zastanawiam, czy mogę się po prostu w kwestii takich wątpliwości zdać na jego ocenę. Z jednej strony mam wrażenie, że to pójście na łatwiznę, z drugiej drążenie każdego takiego problemu z przeszłości wydaje mi się absurdalne, czy wręcz szkodliwe (leczę się od lat z powodu nerwicy natręctw i choć teraz jest opanowana, to czasami zdarza mi się przesadzać i robię problem z czegoś co dla innych wierzących nim nie jest). Co Odpowiadający o tym myśli?
Myślę, że faktycznie powinieneś się trzymać tego, co mówi spowiednik (spowiednicy). Ten pierwszy ksiądz Cię rozgrzeszył i już wtedy mogłeś przestać do tego wracać. Jeśli mówi Ci to kolejny - tym bardziej.
Co do asystowania przy tym zabiegu usunięcia ciąży pozamacicznej... Kiedy moralista mówi, że ważny jest cel ma na myśli to, czy chodzi o zabicie czy o ratowanie życia. O zabicie dziecka czy ratowanie życia matce. Choć jedno działanie sprowadza tu oba te skutki, to nie jest to to samo. Ratowanie matki to dopuszczenie, że dziecko umrze. Ale gdy się tego nie chce, a nie ma innego wyjścia... Cóż, czemu miałby to być grzech? I to jeszcze wielki? Przecież nic nie robiąc skazałoby się na śmierć dwie osoby, prawda?
Mam nadzieję, że ta odpowiedź Ci pomoże. Powodzenia. Zwłaszcza z tymi skrupułami. No i koniecznie trzymaj się tych jednoznacznych rad spowiednika. To nie pójście na łatwiznę. To wspomożenie sumienia, które jest przewrażliwione. Choruje na swoistą alergię. Wyręczając się w pewnych sytuacjach oceną spowiednika odcinasz je od alergenów, które mogłyby spowodować nawrót choroby...
J.