Gość 05.07.2017 18:48
Czy wyjeżdżając na miesiąc do kraju trzeciego świata, w którym odnotowano przypadki ataków na miejscowe kościoły podczas nabożeństw, obowiązuje mnie nakaz uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii pod grzechem ciężkim? Moim zdaniem, jeśli tubylcy odradzają mi chodzenie do kościoła jako ryzykowne, to byłby to akt heroizmu z mojej strony, a zatem coś, do czego nie jestem zobowiązana. Gdyby było niebezpiecznie w Polsce, to pewnie bym mimo wszystko szła, ale będąc na wyjeździe nie chcę przysparzać kłopotu gospodarzom, w razie czego - zwłaszcza, że mi odradzali. Inaczej jest mieć wypadek w domu, a inaczej na wyjeździe, gdy korzysta się z czyjejś gościnności. Jak dotąd nie było u mnie niedzieli bez Mszy św, ale mąż twierdzi, że pchać palce między drzwi to już fanatyzm. Nie chcę być świętsza od papieża...
Poradziłbym się spowiednika i zrobił, jak powie. Nie chciałbym w takich sprawach decydować.
J.