Gość 24.02.2017 23:34

Witam, mam 18 lat, mieszkam jeszcze z rodzicami, niedługo wyjeżdżam na studia. W domu mam problem ze zbyt nadopiekuńczą mamą. Mimo że jestem dorosły wiele rzeczy mi zakazuje, stara się wpływać na to wszystko, nawet jak się ubieram (nie chodzi o styl, ale czy nie za cienko jak na pogodę, litości, sam lepiej wiem, czy mi będzie ciepło, czy nie)!!! Wielokrotnie jej zakazy i działania przekraczały zdrowy rozsądek. Nie pomaga wcale logiczna argumentacja czy wyjaśnienie sprawy, na szczęście jest tata, który w sumie starczy, że powtórzy po mnie to samo, a ona się zgadza. Często gdy jest problem, jestem zdenerwowany i mam zamiar go rozwiązać, ona nie chce ze mną rozmawiać. Kiedy już do nich dochodzi, to coraz częściej krzyczy jak nie może wytrzymać i jest strzępkiem nerwów, nieraz płacze. I tu nasuwa się pytanie: czy doprowadzając do tych kłótni, bo w nie zamieniają się rozmowy nie łamię IV przykazania? Czy jeśli tak emocjonalnie na próby wywalczenia u mnie choć trochę samodzielności wywołują u niej takie emocje, to robię coś złego? Wielokrotnie się przekonałem, że lepiej wszystko wychodzi, jak robię coś po swojemu i nie słucham nalegań mamy, to czy to oznacza brak dekalogowej czci? Niby czcij ojca swego i matkę swoją, ale jak się słuchać człowieka, który ma problem z pogodzeniem się, że nie jestem 4-latkiem (chociaż i w wieku 5 lat potrafiłem się buntować, przynajmniej umiem jeść samodzielnie dzięki temu). Co jest ważniejsze, żebym słuchał rodziców i nie sprawiał im przykrości, która tak właśnie wygląda, czy żebym... stawał się samodzielny i wyszedł na ludzi? Proszę o pomoc, sam nie wiem, co o tym myśleć.

Odpowiedź:

Hmm..... Źle się czuję w roli psychologa....Gdy zna się relację z jednej tylko strony łatwo palnąć głupstwo. Z tym zastrzeżeniem...

Trudno mi ocenić na ile Twoja mama jest nadopiekuńcza, a na ile to zwyczajna troska o Ciebie. Przykład który podajesz - ten z ubieraniem się - zdaje się wskazywać, że Twoja matka stanowczo przesadza. Podobnie jest z tą wzmianką, że dzięki zbuntowaniu się nauczyłeś się sam używać sztućców. Zdaje się też wskazywać na to zachowanie twojego ojca. Trudno mi jednak na tej podstawie twierdzić, że tak jest zawsze.... Ale gdyby przyjąć, że Twoje widzenie sprawy jest bliskie obiektywnego....

Celem wychowania dziecka w rodzinie jest doprowadzenie go do dorosłości. Czyli jakiejś tam samodzielności. Rodzice nie powinni więc ciągle decydować za swoje dzieci. Bo wtedy wychowują je raczej nie na dorosłych, odpowiedzialnych ludzi, ale na popychadła. Trudno wyznaczyć ostrą granicę i powiedzieć, to rodzicowi wolno a tego już nie. Pewne sprawy są oczywiste: rodziców nie trzeba słuchać, gdy chodzi o namawianie do zła oraz wybór drogi życiowej czy życiowego partnera. W innych sprawach już tak prosto nie jest...

No bo ile warstw ubrania założysz, to oczywiście powinno być Twoją sprawą. Ale już np. takie jak godzina przychodzenia do domu czy np. sprawa używania alkoholu... Tu trudno, żebyś nie uwzględniał życzeń rodziców. Wydaje mi się, że warto przyjąć taką zasadę: gdy chodzi o jakieś zasady domowego współżycia trzymaj się zasad wyznaczonych przez rodziców (mamę?). Gdy chodzi o Twoje prawy - po prostu rób swoje. 

Twoja odpowiedzialność za płacz mamy, gdy się buntujesz... Nie znam całej sytuacji, więc trudno mi coś bardziej wiążącego radzić. Ale tak sobie myślę, że mógłbyś spróbować po prostu się z mamą nie kłócić. To znaczy rób swoje, rób jak nakazuje rozsądek, bez przekonywania jej. Gdy trzeba powiedz "mamo, zrobię tak a tak, bo jestem już całkiem dorosły". I nie wchodź w dyskusję. Pewnie to też spowoduje jej narzekanie i płacz, ale przynajmniej unikniesz jakichś przykrych słów...

Bo jedno w tym wszystkim wydaje się pewne: nie byłoby dobrze, gdybyś ciągle mamie w każdej sprawie ustępował. Ona musi przyjąć do wiadomości, ze jesteś dorosły i masz swoje życie. Tylko na tej płaszczyźnie można budować w przyszłości zdrowe relacje. Tylko to może zaowocować zdrową miłością. Inaczej ta wasza relacja będzie dla udręczeniem i więzieniem. Nie tylko dla Ciebie. Dla twojej przyszłej żony pewnie też....

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg