zakochana w Bogu 29.01.2015 12:06
Szczęść Boże. Jeśli Odpowiadający uzna za stosowne, proszę o ukrycie treści pytania. Otóż nie bardzo wiem, jak się zachować w dość niezręcznej i trudnej dla mnie sytuacji... Chodzi mianowicie o moją matkę. Jest po rozwodzie (ojciec opuścił nas gdy byłam bardzo mała i nie utrzymywał żadnego kontaktu). Kiedy dorosłam i poszłam na studia, mama związała się z pewnym mężczyzną. ten człowiek jest w porządku, lubię go i na tamtym etapie nie miałam nic przeciwko ich związkowi, bo przyznam, że sama też na kilka lat odeszłam od Kościoła... Wówczas z powodu sytuacji mojej matki nie mogli wziąć ślubu kościelnego, ale cywilny - tak. Lepiej być przecież żoną w świetle państwowego prawa niż konkubiną! Mama powiedziała jednak kiedyś, że "raz papierek nie dał jej szczęścia, więc kolejny raz go nie potrzebuje". Sytuacja kanonicznie - prawna zmieniła się, ponieważ w ubiegłym roku zmarł mój tato. Partner mamy chciałby chyba żeby się pobrali, wspominał mamie, że teraz mogą nawet ślubować sobie przed Ołtarzem, ale takie teksty wywołują w niej złość. Zawsze wtedy oburza się i mówi coś typu: "daj mi spokój", albo "to bierz sobie ten ślub, ale nie ze mną" itp. Dla mnie jest to bardzo przykre, bo po nawróceniu jestem bardzo blisko Pana Boga, we wspólnocie, staram się jak najczęściej chodzić na Mszę Świętą, adorację itp. Boli mnie taki dualizm mamy, bo uważa się za osobę wierzącą, w niedziele zazwyczaj uczestniczy w Eucharystii, w kościele głośno śpiewa, przyjmuje wizytę duszpasterską, nawet doradzała członkom Rady parafialnej gdzie mają powiesić relikwie świętej! Jej partner nie jest zbyt praktykujący (chodzi do kościoła kilka razy w roku). Nie wiem jak się zachować, bo chyba nie wypada, żeby córka, która zresztą również popełniła w życiu kilka poważnych błędów, zwracała uwagę matce! Jednocześnie cierpię z tego powodu, że mama żyje od wielu lat w stanie grzechu ciężkiego, chociaż teraz nie ma przeszkód, by była z tym człowiekiem a jednocześnie żyła sakramentalnie... Najgorsza jest jednak świadomość, że nie rozumie miłości Boga i każdego dnia wbija gwoździe w Jego ciało.... :( Jak powinnam się zachować w tej sytuacji? Czy coś mogę zrobić? Czy nie robiąc nic nie popełniam grzechu zaniechania? Pozdrawiam :)
Pozwól swojej mamie doróść. To jest jej wybór. Być może do decyzji o drugim małżeństwie musi dojrzeć. Raz zranionej może być jej po prostu trudniej. Bądź gotowa ją wspierać w dobrym wyborze, gdy zacznie się wahać. Ale nic więcej. Przecież nie masz wpływu na jej wybory. Jak ona nie miała na Twoje...
J.