Olaf 16.09.2013 13:56
Szczęść Boże.
Niedawno słyszałem kazanie, w którym ksiądz mówił o czynach zasługujących na niebo. Że dobre czyny zasługują na niebo, tylko jeśli jesteśmy w stanie łaski uświęcającej. W innym wypadku nie.
Czasem jak myślę nad swoją postawą jako człowieka i chrześcijanina to zastanawiam się jak bym się zachował w jakichś sytuacjach wymagających ode mnie poświęcenia dla innych. Poświęcenia w sensie narażenie swojego zdrowia i życia, czy wręcz poświęcenie swego życia. Zawsze traktowałem to jako akt prawdziwej miłości do człowieka. Jako akt zasługujący na niebo. I w zasadzie byłem przekonany, że byłbym w stanie się poświęcić, gdyby zaszła taka potrzeba, wiedząc, że zmierzam ku spotkaniu z Bogiem.
Ale po usłyszeniu kazania zacząłem się zastanawiać. Staram się stale żyć w łasce uświęcającej (bo nie znam dnia ani godziny), ale jestem tylko człowiekiem i czasem zdarzają się upadki. Jeśli byłbym w stanie grzechu ciężkiego i podjął się czynu, którym uratowałbym kogoś przypłacając to własnym życiem, czy zgodnie z nauką Kościoła czekałoby mnie piekło? W zasadzie pytam czy będąc w stanie grzechu ciężkiego opłaca się podejmować działania i przyjmować ryzyko utraty własnego życia, aby komuś pomóc?
Jak to się odnosi do wynoszenia na ołtarze ludzi, którzy zginęli męczeńską śmiercią za wiarę? Mamy pewność, że nie byli w stanie grzechu ciężkiego? Czy też mogli być, ale fakt poświęcenia własnego życia gładził te grzechy?
Cóż... Istotą Twojego problemu jest podejście do sprawy zbyt liniowo. To znaczy grzech ciężki - piekło. To niby racja, ale...
Grzech ciężki polega na świadomym i dobrowolnym wykroczeniu w ważnej sprawie przeciw Bożemu (albo kościelnemu) prawu. Warto jednak się zastanowić, czy człowiek, który decyduje się umrzeć za wiarę albo za innego człowieka naprawdę to wielkie zło popełnił zupełnie świadomie i zupełnie dobrowolnie. Przecież to jego oddanie życia za innych świadczy o tym, że raczej szuka dobra. Poza tym takie oddanie życia za Chrystusa albo za innych świadczy o otwartości na dobro. Czyli o nawróceniu....
A co do kanonizowania męczenników... Pan Jezus powiedział kiedyś, że nikt nie ma większej miłości od tych, którzy życie oddają za swoich przyjaciół...
J.