Piotrek Mały 26.05.2013 19:52
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Witam, mam kilka pytań, z góry zaznaczam że zadaję pytanie po raz pierwszy, więc mogą one być nieco źle ułożone czy coś w tym stylu. Jednak spróbuję, a więc:
1) Spotkałem na tej stronie wiele pytań o sens ofiary krzyżowej Chrystusa, wówczas Odpowiadający zazwyczaj twierdził (czego oczywiście nie neguję) że ta ofiara miała sens bo chodziło w pierwszej kolejności o posłuszeństwo, potem o cierpienie lub odsyłał do źródła na tej stronie. Okej tutaj wszystko jasne, jednak... czy Maryja nie była posłuszna w tym samym stopniu co Chrystus (oczywiście nie uwłaczając Jego Boskiej naturze), Maryja bez grzechu posłuszna do śmierci - Jak Chrystus. Gdzie więc tkwi różnica? Tak samo Jan Chrzciciel - bez grzechu i posłuszny. Dlatego musi to być coś więcej niż posłuszeństwo o co właśnie pytam. W dodatku śmierć Jana Chrzciciela także była męczeństwem.
2) Kolejne pytanie o powołanie.. o nawet się zrymowało ;)
Od pewnego czasu odczuwam silne powołanie do kapłaństwa. Wiem że to jest chyba to co powinienem robić, to jest moje powołanie. Ale... nie jestem pewien czy go chcę, tzn uważam że czułbym się spełniony i nie obawiam się tego, jednak z drugiej strony chciałbym także założyć rodzinę. A to dziwne, podobają mi się dziewczyny, mam instynkt ojcowski jeżeli to tak można nazwać, lubię przebywać z dziećmi i chciałbym mieć swoje. To dziwne, Św Siostrze Faustynie Jezus ukazał się w koronie cierniowej, Jezus cierpiący, i zadał jej pytanie znamienitymi słowami "Jak długo mnie zwodzić bedziesz?" Stąd pytanie: czy ja Boga zwodzę, czy czekać na jakiś znak? jak siostra Faustyna? Nie porównuję się do niej bo oczywiście nie jestem święty, nikt nie jest, więc na co zwracać uwagę, na jakie znaki, wiem że mogą one być delikatne, nie ma co oczekiwać na podobny co otrzymała św Faustyna.
3) Trzecie pytanie nawiązuje do jednej z przypowieści.
Nie znam dokładnie siglów, aczkolwiek jest to przypowieść o drzewie, ogrodniku i robotniku. Nie wiem czy czegoś nie pomieszałem, ogrodnik każe robotnikowi wyciąć drzewo a on mówi że je okopie, będzie o nie dbał a jak nie wyda owocu to wytnie. A więc jeżeli interpretując ogrodnik-Bóg, robotnik okopujący i dbający - Jezus, drzewo-człowiek, to rodzi się pytanie: Bóg mówiąc wytnij bo ziemię wyjaławia, a Jezus sprzeciwia się i mówi że okopie, jest to oczywiście sprzeciw dobry, ale jak to się ma co do zgodności Natury Trójcy Świętej? Czy Odpowiadający może mi to wyjaśnić, bo nigdzie nie można tego znaleźć.
Czy mógłbym prosić o odpowiedź na E mail: (...) ponieważ nie wiem czy w gąszczu odpowiedzi odnajdę, a przyznam że nie zaglądam tu codziennie.
Dziękuję za wszelkie odpowiedzi, jeżeli Odpowiadający uzna że trzeba coś
ukryć to pozostawiam to do dyspozycji Odpowiadającego, prosiłbym o ukrycie e mailu, jestem pełen podziwu dla wszystkich pracowników strony i zarazem bardzo wdzięczny że taka strona jest, robicie dobrą robotę.
Pozdrawiam serdecznie: Z Panem Bogiem!
Piotrek
1. Hmm... Może bez upierania się, parę tropów
Jan Chrzciciel...Może popełnił jakiś lekki grzech. Kościół nie uczy o jego bezgrzeszności...
Maryja... Była bez grzechu. Ale nie płaciła swoim życiem. Płaciła swoim bólem przy śmierci Syna...
Cały dramat bolesnego posłuszeństwa przyjął na siebie tylko Pan Jezus. Ale - co istotne - tylko Jezus będąc w pełni człowiekiem był jednocześni w pełni Bogiem. On pojednał nas w sobie...
2. Trudno wchodzić w Twoje relacje z Bogiem. To sprawa bardzo delikatna. Ale jeśli myślisz, że w kapłaństwie byłbyś spełniony, to spróbuj. Idź do seminarium. I najwyżej tam uznasz - może też po rozmowie z przełożonymi - że to nie Twoje miejsce.
Ksiądz jest zwyczajnym mężczyzną. Powinien być. To dobrze, że podobają Ci się kobiety. Jako ksiądz będziesz umiał być dla nich jak brat, ojciec, przyjaciel. Źle by było gdybyś kobiet nie lubił, bo byś w ogóle nie umiał z nimi rozmawiać.
Podobnie z tymi zapędami ojcowskimi. Bez nich byłbyś marnym księdzem. Naprawdę. Bo każdy ksiądz musi być w pewnym sensie ojcem.
3. Przypowieści mają to do siebie, że choć rozjaśniają jakiś problem, to jednocześnie nigdy nie powinno się wyciągać z nich wszelkich możliwych analogii. Np. z alegorii że Jezus jest winnym krzewem a my jego gałązkami nie wyciągamy wniosku, że mamy taką sama naturę co Jezus. Dokładnie, ze mamy dwie takie natury: boska i ludzką.
Podobnie jest w tej przypowieści. To obraz mający pokazać, że Bóg, choć powinien się na człowieka zdenerwować, jest jednak bardzo cierpliwy i ciągle daje szanse...
J.