Książka „Kod Leonarda da Vinci” przedstawia fikcyjną opowieść, która godzi w honor Kościoła Katolickiego.
Powieść opisuje, że Leonardo otrzymał mnóstwo zleceń od Kościoła i „był hojnie wynagradzany z kasy Watykanu”. W rzeczywistości jednak Leonardo spędził bardzo niewiele czasu w Rzymie i rzadko dawano mu tam zlecenia.
W powieści Leonardo przedstawiony został jako ostentacyjny homoseksualista. Mimo że w młodości był zamieszany w sodomię, jego orientacja seksualna nie jest do końca znana.
Bohaterka, Sophie Neveu, używa obrazu Leonarda „Madonna w Jaskini” jako tarczy i tak bardzo nań naciska, że ten się łamie: musiała być niezwykle silna, ponieważ mowa tu o obrazie malowanym na drewnie, nie na płótnie, i prawie dwumetrowej wysokości.
Według bohaterów powieści, „przez 300 lat Kościół spalił na stosach 5 milionów kobiet”. Jest to cyfra powtarzana w literaturze neo-pogańskiej, New Age, feministycznej, chociaż w innych źródłach i tekstach dotyczących czarownic jest mowa o 9 milionach. Neo-poganie potrzebują swojego własnego „shoah”. Gdy zajrzymy do źródeł historycznych dowiemy się, że w latach 1400 – 1800 straconych zostało 30.000 – 80.000 osób uznanych za czarownice. Nie wszystkie zostały spalone. I nie wszystkie były kobietami. I nie wszystkie zginęły z rąk Kościoła, ani nawet katolików. Większość ofiar pochodziła z Niemiec, podczas wojen protestanckich z XVI i XVII wieku. Gdy jedna religia przestawała dominować, narastała liczba praktyk magicznych i atmosfera zbiorowej histerii. Sądy cywilne, lokalne i regionalne były nastawione szczególnie entuzjastyczne do egzekucji, szczególnie w kręgach luterańskich i kalwińskich. W każdym razie, praktykanci magii byli prześladowani także w czasach Egipcjan, Wikingów Greków, Rzymian, itd. Pogaństwo zawsze tępiło czarownice i czarowników. Idea, że czarodziejstwo było religią feministyczną poprzedzającą chrześcijaństwo, jest wymysłem neo-pogaństwa i nie jest udokumentowane historycznie.
Można by było kontynuować wymieniając błędy i zwykłe oszustwa tego kłamliwego bestsellera. Nie wspominając już o jego wartości literackiej. Ale czy warto poświęcać tyle wysiłku jednej powieści? Odpowiedź brzmi: TAK. Dla tysięcy młodych i starych powieść ta będzie pierwszym, może nawet jedynym kontaktem z historią Kościoła, historią spisana krwią męczenników i atramentem Ewangelistów, apologetów, filozofów i Ojców. Nie byłoby godnym chrześcijan XXI wieku pozostać bez walki i nie odpowiadać na kalumnie neo-pogaństwa, nie broniąc tego, co pierwsi chrześcijanie wypracowali dla nas swoją wiernością i niezachwianą wiarą w Jezusa Chrystusa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |