23.07.2007 18:49

1.Szczęść Boże! Znowu mąci mi się w głowie... No więc, co do kradzieży.. kiedy byłam jeszcze mała tak w przedziale wiekowym 8-11 lat zabrałam koleżance drobne rzeczy, kiedyś przypadkowo zabrałam zeszyt i potem tego nie oddałam ( teraz na to patrzę jak na kradzież, bo w końcu tak było, prawda??). I wyspowiadałam się z tych grzechów, ksiądz zadał mi pokutę, którą odprawiłam i teraz czytam różne wypowiedzi Odpowiadającego co do zadośćuczynienia po takiej no kradzieży. Jeśli nie oddałam tych rzeczy to mam dalej grzech?? I miałabym znowu prośbę do Odpowiadającego, żeby przedstawił mi wszystkie warianty, np. jeśli znam te osoby, nie znam etc. .. Od czasu tamtej spowiedczi już nieraz przystępowałąm do Komunii i czy to czasem potem nie było świętokradztwo?? 2. Nieraz wydaję mi się, że mam zbyt skurpulatne sumienie. I jak właściwie mogę sobie z tym SAMA poradzić i czy w ogóle tak się da...??

Odpowiedź:

1. Jeśli to wszystko były drobiazgi, to nie był grzechu ciężkiego. Jasne, trzeba zabrane rzeczy oddać, ale jeśli minęły lata, gdzieś Ci się te rzeczy zapodziały, nie masz komu oddać, bo nie utrzymujecie kontaktu, to nie ma większego problemu. Nie powstaje z tego grzech ciężki. W takich wypadkach warto równowartość przekazać na jakiś dobry cel....

Jeszcze jedno. Nie napisałaś tego, ale bywa że zeszyt, książka, jakieś drobiazgi trafiają do nas, bośmy je pożyczyli. Oczywiście pożyczone należy zwrócić, ale zwróć uwagę, że nie ma tu intencji kradzieży. To po prostu zaniedbanie w oddaniu, często bez złej woli... W takim wypadku grzech jest jeszcze mniejszy lub nie ma go wcale.

2. Skrupulatne sumienie to choroba. Sama sobie z tym raczej nie poradzisz. Potrzebna ci pomoc mądrego spowiednika. Stałego.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg