mała zu 27.10.2011 13:33
Witam. Chyba przechodzę jakis kryzys wiary... nie chce mi się modlić, do kościoła chodzę z przyzwyczajenia i czuję, że jest to dla mnie tylko nudna rutyna. Nie spowiadam się, bo nie czuję takiej potrzeby ale to wszystko nie jest moja wina. Po prostu ogarnęło mnie zniechęcenie i czuje tak jakby Bóg był mi niepotrzebny(chyba tak nie powinnam mówić). Nie potrafie sie z niczego cieszyc i czuje jakąś taka pustkę, jakbym byla zawieszona w próżni- dziwne uczucie. To mi przejdzie? zachce mi się znów modlić i wróci chęć do życia? help! może jest jakas modlitwa??
Na zniechęcenie, które Cię ogarnęło, jest jedna rada: rób dalej cierpliwie swoje. Módl się, czytaj Pismo Święte, chodź na Msze, spowiadaj się. I nie przejmuj się, że nie czujesz takiej potrzeby.
Różnie to być może, ale wielcy mistycy mówili o "nocy zmysłów" czy "nocy czarnej". Właśnie tak opisywali zniechęcenie duchowe, które ich - czasami często - dopadało. Chodzi o to, że często modlimy się, bo modlitwa daje duchową pociechę; daje radość, pokój i wszystko co dobre. Ale trzeba, byśmy też umieli się modlić, gdy takiej pociechy nie otrzymujemy. Bo cóż to za miłość do Boga, jeśli modlimy się dla tej pociechy, a nie dla Niego?
Przychodź do Boga nie dla radości, jaką to spotkanie daje, ale dla Niego. Wtedy pewnie radość wróci...
J.