pppppp 09.10.2011 12:31
Od dawna nie byłam w Kościele ani u spowiedzi. Chciałabym iść, ale nie wiem czy to ma sens. Niby chcę się poprawić, ale wiem, że jak już się wyspowiadam to długo nie wytrwam. Znając mnie pójdę do Kościoła zaraz po spowiedzi, a potem jeszcze raz czy dwa, bo np. nie będzie mi się chciało albo uznam, że mam za daleko (wolę chodzić do swojej parafii, ale jakiś czas temu się przeprowadziłam i mam o wiele dalej). Wiem, że powinnam chodzić na Mszę i chcę to robić, ale wiem też, że w pewnym momencie zrezygnuję. A to chyba nie jest zbyt solidna poprawa. Mam też wątpliwości, czy jeślibym poszła do spowiedzi, to czy w takiej sytuacji byłaby ona ważna? Co powinnam zrobić?
Postanowienie poprawy nie jest tożsame z tym, ze się faktycznie poprawisz. Ale prawda, trzeba się mocno starać. Tyle że problem o którym piszesz wygląda na inspirowany diabelską pokusą.
Przecież pójść raz w tygodniu do kościoła to nie żaden wielki problem. Można to przecierpieć bez problemu. Dla Jezusa,w którego wierzysz. Dlaczego zakładasz z góry, że w tak prostej sprawie nie dasz rady? Tak jakby szatan chciał Ci pokazać, ze nawracanie się nie ma sensu; że już jesteś skazana na potępienie i koniec. Idź do spowiedzi i próbuj. bez większych problemów powinno się udać. Lenistwo w pójściu na Mszę to nie alkoholizm, strach przed ujawnieniem złej prawdy czy głód. Lenistwu w takiej sprawie łatwo się oprzeć...
J.