Piernik 04.09.2011 15:32
Witam, zastanawiając się nad dzisiejszym pierwszym czytaniem zrozumiałem, ze ja tez jestem w pewien sposób odpowiedzialny za mojego brata, a ścislej sąsiada który znajduje się na granicy śmierci. I nie byłoby problemu gdyby nie to, że ja sam już kilka lat nie byłem u spowiedzi, poza tym jestem w nałogu masturbacji. Jak mam sie modlic skoro sam błądze? Jak mam być przekonujący skoro sam mozna powiedziec przez własną głupotę odpycham Miłosierdzie Boże, chociaz do kościoła jak narazie chodzę i w miarę regularnie się modlę...Męczy mnie to, bo wiem ze Bóg istnieje i kiedys moze mnie za to osądzic, przeciez jeśli ten człowiek będzie potępiony to tylko przez mój brak modlitwy. Nie wiem moze jestem psychicznie chory bo to samo dzieje sie po raz którys, że człowiek umiera a ja pozniej mam wyrzuty sumienia ze sie nie modliłem, chociaz wiedziałem ze powoli umiera:( Narazie polecam tego cżłowieka w róznych skrzynkach intencji, bo przeciez moja modlitwa i tak jest nic nie warta.
To nie jest tak, że Twoja modlitwa jest nic niewarta i że nie powinieneś przed nawróceniem się modlić. Módl się. Pomożesz i temu człowiekowi i sobie samemu. Nawet grzesznik może wyprosić u Boga łaski. Zwłaszcza, kiedy to, ze staje przed Bogiem w czyjejś sprawie jego samego skłania do nawrócenia...
Nie musisz jednak się bać, ze sąsiad cierpi przez Ciebie. O to Bóg Cię nie oskarży. Przecież mimo wszystko nie masz wpływu na chorobę sąsiada...
J.