Gość 31.08.2011 11:01

Wiem, że to tak pospolita rzecz, że pytanie powtórzyło się już wiele razy, czytałam co napisaliście od hasłem 'Najczęściej zadawane pytania', ale mimo wszystko nie znalazłam nigdzie sensownego sposobu na walkę z masturbacją...

(...)

Masturbacja wynika u mnie z ogromnego pragnienia miłości oraz z nadmiaru wolnego czasu, który ciężko zapełnić, bo nic mnie nie interesuje. Nie mam pojęcia jak z tym walczyć... Wiem, że jakbym znalazła jakąś bliską mi osobę problem znikłby... Proszę o modlitwę. I drugie pytanie: ciekawi mnie kto odpowiada na pytania? ;)

Odpowiedź:

Motywacja religijna faktycznie pomaga w walce z tego typu trudnościami, ale nie zastąpi wszystkiego...

Na podstawie swoistej "autodiagnozy" problemu, jaki tu przedstawiasz, wydaje się, że warto pójść w kilku kierunkach. Po pierwsze odsuń od siebie pornografię. To ona, pobudzając coraz mocniej wyobraźnię, odpowiedzialna jest przynajmniej za część tego napięcia, które w Tobie jest. Łatwo powiedzieć, bo oglądanie pornografii to nierozerwalna cześć Twojego problemu? Być może. Zacznij od unikania okazji. Unikaj samotności (to przyda się i w innych sprawach). Jeśli oglądasz pornografię w sieci, to przypomnij sobie, że przecież nie jesteś anonimowa i ktoś może wiedzieć i się z Ciebie śmieje... Mogłabyś pewnie liczyć na to, że kiedyś pornografia Cię znudzi, tak jak wypala się pożar, ale wtedy zostaną już tylko zgliszcza...

Po drugie: napisałaś, ze Twój problem wynika z tego, ze masz dużo czasu bo nic innego Cię nie interesuje. Znajdź inne zainteresowania. Poszukaj czegoś, co może tę pustkę i nudę wypełnić. To nie musi być jedna rzecz. Chyba prościej, gdy trochę zainteresujesz się kilkoma sprawami. Lubisz książki? Bywają naprawdę wciągające...

Po trzecie: napisałaś, że Twój problem chyba wynika z braku miłości. To chyba najbardziej skomplikowana sprawa. Ukochanego na zawołanie nie znajdziesz. A jeśli problem tkwi w jakichś deficytach akceptacji w rodzinie, może być jeszcze większy. Najlepiej chyba byłoby, gdybyś odkryła, że jesteś kochana. Kocha Cię Bóg, ale Ty o tym nie wiesz, bo - jak piszesz - nie wierzysz w niego.  Gdybyś była duszą poetycką, to można by ci powiedzieć, że kochają Cię słońce, deszcz, wiatr i żółknące na drzewach liście. Ale jeśli nie jesteś, to brzmi to dziwacznie ;). Naprawdę nie ma ludzi, którzy Cię lubią, którzy się cieszą na Twój widok? Pewnie są. Nie zastąpi to miłości cudownego wyśnionego mężczyzny, ale na pewno pomoże z większym dystansem spojrzeć na problem braku takiego ukochanego...

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg