ELVIRA 15.04.2011 18:15
napisałam :
dlaczego kościół uważa, że celem nadrzędnym w małżeństwie jest rozmnażanie się i wychowanie potomstwa, przecież posiadanie kilkoro dzieci jest co najmniej uciążliwe i nie prowadzi do szczęścia w małżeństwie.
odpowiadający mi napisał :
Nie jest prawdą jakoby wielodzietność sprowadzała na rodzinę nieszczęście. Jest wiele takich rodzin, które mają wiele dzieci i są szczęśliwe. takie są fakty. A to, że sie niektórym wielodzietność kojarzy z patologią, to już ich problem.
stwierdzam, że odpowiadający nie zna realiów życia. Wielodzietność owszem może ale nie musi być patologią. Szkoda, że KK tego nie potrafi zaakceptować. Wiele wielodzietnych małżeństw żyje na skraju ubóstwa, wiele kobiet musi poświęcić się rodzinie, skazywane są na zależność od męża, który nie rzadko pije i bije. A wiele małżeństw które mają jedno dziecko, stosują antykoncepcję i są bardzo szczęśliwi. Dziecko jest szczęśliwe, bo ma kochających się rodziców którzy zapewnią dziecku i miłość i dobrobyt, pozwolą się kształcić, rozwijać, poznawać swoje pasje.
Myślę, że każda rodzina wie co jest dla niej dobre. Jedni chcą mieć 10 dzieci, inni dwoje, najważniejsze by w domu była miłość i zgodność, spokój i harmonia. To nie jest uzależnione od liczby dzieci w żadnym wypadku. Szkoda, że KK tego nie akceptuje i próbuje narzucać człowiekowi co jest dla niego dobre. Szkoda, że nie potrafi zrozumieć, że dla jednych szczęściem i priorytetem jest posiadanie wielodzietnej rodziny a dla innych mniej dzietnej.
Odpowiedź na Twoje pytanie była znacznie szersza. Czytelnicy mogą przeczytać ją TUTAJ.
Pytałaś między innymi o to, dlaczego małżonkowie nie mogą nie chcieć mieć dzieci. Do tego dziś wcale się już nie ustosunkowujesz. Piszesz tylko, że nie znam życia. A dalej: "Wielodzietność owszem może ale nie musi być patologią. Szkoda, że KK tego nie potrafi zaakceptować". Czy ja napisałem, że wielodzietność to patologia? W którym miejscu? To nie dzietność sprawia, ze rodzina jest patologiczna. Jest odwrotnie: w rodzinach z jakąś patologią rodzi się zazwyczaj więcej dzieci, ale to nie znaczy, że każda czy nawet większość rodzin wielodzietnych to rodziny patologiczne.
No i napisałem wyraźnie: Kościół uczy, ze małżonkowie mogą sami zdecydować ile chcą mieć dzieci, ale zachęca do wielkoduszności w tym względzie. Ta zachęta jest taka straszna?
Nie zgadzam się też, ze rodziny z mniejsza ilością dzieci są z zasady szczęśliwsze. Szczęśliwi są zazwyczaj ludzie dobrzy, pogodni, życzliwi, otwarci. Ale faktycznie, to chyba częściej cecha ludzi mających więcej dzieci. Po prostu nie są tak zapatrzeni w siebie, w swoje potrzeby....
J.